wtorek, 29 marca 2016

Rozdział 5 ~Tak jakby?~


    Kiedy czuję jego obecność wszystkie scenariusze, które układałam w swojej głowie dosłownie wyparowały. Głośno przełykam ślinę i wlepiam wzrok w dwa szmaragdy przyglądające się mojej osobie. Na początku obserwuję wyraz jego twarzy, która złagodniała od naszej ostatniej rozmowy. Gdy wreszcie zbieram się na odwagę i chcę coś powiedzieć waham się i znowu milknę.  
-Chciałaś ze mną porozmawiać,więc jestem. – przerywa ciszę.
-Tak, ja .. nie chciałam żeby tak wyszło. – mówię niepewnie. Szatyn wzdycha. Poprawiam się nerwowo na mostku i zagryzam lekko dolną wargę wpatrując się w jezioro.
-Mogłaś powiedzieć, że nie chcesz się ze mną tak często widywać, zrozumiałbym. – jego uspokajający głos odbija się echem w moim umyśle.
-To nie tak. – zaprzeczam od razu –Wiem, że to głupie, ale ..
-Ale? – zwracam na niego wzrok. Robi mi się gorąco kiedy zdaję sobie sprawę, że muszę wszystko powiedzieć, właśnie teraz.
-Chciałam żebyśmy byli tylko przyjaciółmi. – wyjaśniam prawie niesłyszalnie i szybko ukrywam swoje rumieńce pod burzą włosów oplatającą moją twarz.
-Co? – serce natychmiast podchodzi mi do gardła. Chciałabym zakończyć tą bezsensowną dyskusję i zwyczajnie przytulić się do niego, ale nie mogę sobie na to pozwolić. Skoro postawiłam między ten niewidzialny mur, to sama muszę z nim teraz żyć.
-No wiesz, nikim więcej. – gdy do moich uszu dociera śmiech chłopaka czuję napływającą do mojego organizmu ulgę. Biorę więc głęboki wdech i patrzę na niego. W jego tęczówkach pojawia się rozbawienie.
-Vilu, mogłaś mi zwyczajnie mi to powiedzieć, jesteś dla mnie tylko przyjaciółką, nikim więcej. – kiedy słyszę te słowa wewnątrz mnie pojawiają się mieszane uczucia. Robi mi się trochę przykro, ale ignoruję to i wysilam się jedynie na blady uśmiech.  –To co, zgoda? – wyciąga do mnie ramiona
-Zgoda. – bez wahania przylegam do jego ciała. Tak bardzo mi tego brakowało.
Zamykam na chwilę oczy i delektuję się jego zapachem. Nie wiem jakich perfum używa, ale są wprost cudowne. Po kilku sekundach odrywa się ode mnie.
-Tak w ogóle słyszałaś o Fede i Ludmile? – zmienia temat. Uśmiecham się na myśl, że znowu możemy ze sobą normalnie rozmawiać, jak przyjaciele.
-Co nie co udało mi się z niego wyciągnąć, wiem tylko tyle, że chciał zaprosić ją na randkę – na twarzy Leona pojawia się triumfalny uśmiech.
-Widziałem jak się przed chwilą całowali. – oznajmia, a ja wytrzeszczam oczy. Okey, mój brat nie jest zbyt subtelny, ale nie wiedziałam, że aż tak.
-Więc chyba się zgodziła. – żartuje, a on eksponuje swoje słodkie dołeczki pojawiające się na policzkach.

♥♥
-Dokąd idziemy? – pyta po raz setny, a raczej irytuje się Camila.
Idziemy już dobre pół godziny, do tego my, płeć piękna z zakrytymi przez dłonie chłopaków oczami. Przyznam, że marudzenie rudowłosej jest tym razem uzasadnione. Chłopcy potrafią mieć tak głupie pomysły, że sama zaczynam się bać. Zresztą jest dopiero poranek, więc nie wiem co mogli tym razem wymyślić.
-Już jesteśmy.- kiedy odsłaniają nam na raz oczy zauważam przed sobą dużą, wysoką skałę. Czuję jak mój żołądek wykręca się od samego patrzenia.
-Co to ma być? – prycha
-Będziemy z niej skakać. – informuje nas jej chłopak, a mi robi się ciemno przed oczami. Nie ma mowy. Nie zmuszą mnie żebym tam weszła, a tym bardziej zeskoczyła do wody.
-Nic z tego. – zaprzecza od razu Fran. Dobrze, że nie tylko ja zachowałam zdrowy rozsądek.
-A co? Boicie się? – nakręca nas Maxi –Wiedziałem, że mężczyźni są lepsi od kobiet, ale nie sądziłem, że jesteście aż tak tchórzliwe. – prycha ukrywając śmiech.
-Tak, mężczyzo w kąpielówkach w samolociki. – kpi Naty patrząc na swojego chłopaka, a on gromi ją wzrokiem.
-Nieważne, chodźcie. – zarządza Diego, a ja niechętnie idę za grupą. Gdy znajdujemy się na szczycie moje serce natychmiast przyspiesza. Odwracam wzrok od dna przełykając ślinę.
-Widzicie? Nie jest aż tak strasznie. – przekonuje nas Fede, a ja i dziewczyny patrzymy na niego srogo.
-Nie skoczę stąd, nie ma opcji. – zaprzecza Naty, ale kiedy Ponte zaczyna biec w jej stronę i przerzuca ją sobie przez ramię zaczyna krzyczeć bijąc go w plecy. Chłopak skaczę z nią, a ja wycofuję się lekko przerażona. Mija kilkanaście sekund zanim słyszymy plusk wody, co oznacza, że jesteśmy dosyć wysoko. Kto wpadł na tak idiotyczny pomysł?!
-Pomóc ci słońce? –  pyta Broadwey zbliżając się do rudowłosej.
-Nic z tego!– odpycha go i biegnąc wyskakuje, a on zaraz za nią. Następna jest Francesca i Diego. Zostałam tylko ja, Fede, Lu i Leon. Im więcej skoków tym bardziej się boję.
-Chcesz skończyć ze mną? – z transu wybudza mnie melodyjny głos Verdasa. Patrzę na niego przerażonym spojrzeniem. –Spokojnie, nic ci się nie stanie. – posyła mi pokrzepiający uśmiech wyciągając do mnie swoją rękę. Niepewnie podaję mu moją drżącą dłoń, a on splata ją ze swoją. Przechodzi po mnie lekki dreszcz, który zaraz zastępuje narastający strach. –Gotowa? – pyta, a ja kiwam głową, chociaż wcale tak nie jest. Zaczynamy biec, a kiedy zbliżamy się do krawędzi zamykam oczy. Czując chłodny wiatr zdaję sobie sprawę, że właśnie jesteśmy w powietrzu. Mija chwila ,a ja czuję jak cała zanurzam się w wodzie. Jest mi zimno, ale czuję się wspaniale! Gdy wypływam na powierzchnię otwieram oczy i zdaję sobie sprawę, że dałam radę. Leon podpływa do mnie z uśmiechem.  –Widzisz? Już po wszystkim. – chcąc nie chcąc przytulam się do jego szyi.
-Dzięki. – szepczę jeszcze lekko przestraszona. Słysząc jego cichy śmiech powoli zaczynam się uspokajać.
-Lepiej się zbierajmy, bo zaraz wylądują na nas Fede i Ludmiła. – dyskretnie muska mój policzek. Nie spodziewając się tego rumienie się lekko. Jednak odrywam się od niego i płynę do moich przyjaciół. 

♥♥
Ciepły ogień grzeje moje zmarznięte dłonie i  delikatnie otula moją twarz przyjemną temperaturą. Siedzimy piekąc pianki i opowiadając sobie straszne historie. Najbardziej jednak rozbawiają mnie kłótnie Maxi’ego i  Naty. Są jak kot i pies, a mimo to widać, że bardzo się kochają. Fede i Ludmiła jak na razie nie przejawiają żadnych oznak, że są parą. Kiedy zapytałam go czy udało mu się zaprosić moją przyjaciółkę powiedział tylko, że niedługo się spotkają. Ahh mój ukochany braciszek. I tak dziwię się, że wcześniej się przede mną otworzył.
-Ja nie znam żadnych strasznych historii, wystarczy mi kiedy w szkolę widzę Benitez. – żartuje Federico, a my wybuchamy śmiechem. Nawet nie chcę wiedzieć co by się działo, gdyby usłyszała co o niej mówimy.
-Słuchajcie, robi się już późno, a jutro rano trzeba wyjeżdżać. – informuje nas Fran, a ja wzdycham. Szkoda będzie opuszczać to miejsce, jest cudowne, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Jutro wyjeżdżamy, a w poniedziałek do szkoły. Ughh. Kolejne zadania i co najgorsze matematyka. Trudno, może jeszcze kiedyś tu przyjedziemy, przynajmniej mam taką nadzieję

♥♥
Pakuję ostatnie rzeczy do walizki i zamykam ją. Tym razem poszło znacznie łatwiej niż w domu. Odkładam ją na bok i idę do głównego pokoju.
-To co dziewczyny? Koniec wyjazdu. – smuci się Fran
-Spoko, ja coś jeszcze zorganizuję. Co wy byście beze mnie zrobili! – mówi rudowłosa, a ja uśmiecham się. Może i czasami potrafi zaleźć za skórę, ale jest także dobrą przyjaciółką i ma świetne pomysły, przynajmniej ich część taka jest.
-Chodźcie tu. – rozczula się Lu i wszystkie przytulamy się razem. Tęskniłam za tym.
Chwilę później przerywa nam skrzypienie drzwi zza których wyłaniają się chłopcy.
-To co jedziemy? – pyta Fede, a my przytakujemy. Idę po swoją walizkę i wychodzę  z moimi przyjaciółmi.
   Kiedy wszystko jest już w bagażniku ostatni raz patrze na to piękne miejsce i wracając do szarej rzeczywistości wsiadam do auta.

♥♥
W końcu docieramy na miejsce. Wysiadam z samochodu żegnając się ze wszystkimi, a wraz ze mną Fede i Ludmiła, którą zaprosiłam do nas. Wszystko musi mi opowiedzieć.
Wchodzimy do domu, w którym jak zwykle świeci pustkami. No tak, moi rodzice jak zwykle są w pracy. Ciekawe czy w ogóle zauważyli, że nie było nad przez cały weekend.
-Napijesz się czegoś? – pytam Lu przywieszając mój płaszcz na miejsce.
-Chętnie. – odpowiada zdejmując buty.
-Ale ty Fede, na górę. – rozkazuję, a chłopak przewraca oczami, ale mimo wszystko wykonuję moje polecenie.  Ja z blondynką kierujemy się do kuchni. Nalewam jej ulubiony sok do szklanki i podaję dziewczynie. Dziękuje mi serdecznym uśmiechem i upija łyk. Siadam naprzeciwko niej i wlepiam w nią ciekawski wzrok.
-No i? Co z Fede? – pytam,  a ona gromi mnie wzrokiem.
-No .. tak jakby jesteśmy razem. – mówi
-Tak jakby? – patrzę na nią spode byka
-Pocałował mnie, ale nic po za tym. Nie wiem nawet czy jestem jego dziewczyną. – mówi jak najciszej potrafi, a ja czuję w sobie narastającą złość.
-Co? Ja już sobie z nim pogadam! – szepczę zdenerwowana
-Nie Vilu! Nie chcę żeby zapytał mnie przez to, że ty go do tego nakłoniłaś. – tłumaczy, a do mnie dociera, że ma rację. Sama na jej miejscu bym tego nie chciała, ale to nie zmienia faktu, że nie akceptuję tchórzostwa mojego brata.
-Dobra, niech ci będzie. – unoszę ręce w geście obrony –Ale pamiętaj, że jak będziesz chciała to zawszę mogę mu wygarnąć. – uśmiecha się
-Pamiętam. – wypija sok do końca.  -Pójdę już, muszę rozpakować walizkę i ogarnąć się do szkoły. – wstaję od stolika
-Poproś żeby Fede cię podwiózł. – proponuje, a na jej twarzy pojawia się niepewność –Nie będziesz przecież jej targać. – wskazuję na pakunek.
-To tylko 15 minut drogi. – wzdycha
-Federico! – krzyczę, a on w dosłownie kilka sekund pojawia się przy nas. –Podwieziesz Ludmiłę do domu? – pytam, a ona mrozi mnie wzrokiem
-Tak, pewnie. – uśmiecha się i pomaga jej z bagażem. Dziewczyna ostatni raz patrzy na mnie chłodnym spojrzeniem, a ja posyłam jej triumfalny uśmiech.

                               


                              ***********************************************
                                *********************************************
Hej! Na wstępnie - do osób które w ogóle czytają moje wypociny: przepraszam, że dawno nic nie było, a ten rozdział jest taki trochę do dupy bym powiedziała, ale nie miałam zbytnio weny i czasu :/ No, ale nieważne! Mam nadzieję, że nie było aż takie złe i cieszycie się, że Lajonetta się pogodziła :DD No, ale na ich paring to jeszcze trzeba trochę poczekać :) No cóż, widzimy się w następnym rozdziale/os! :** 

4 komentarze:

  1. Cudo cudo cudo
    Leonetta pogodzona. Ale związku brak.
    Dla Leona jest tylko przyjaciółką. Pff już to wierzę.
    Czekam na next.
    Pozdrawiam Patty;*
    Buziaczki♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ma być zwiączek.
    Vivi i Leoś się pogodzili jestem szczęśliwa
    Zapraszam do siebie, w wolnych chwilach
    http://nie-oczekiwana-milosc.blogspot.com/
    Pozdrawiam
    Marzena 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Hejo ^^
      Wiem po terminie ale jestem!
      ^^
      Jak słodko!
      Verdas i Castillo ♥

      Słucham Bars and Melody! ♥
      I'm Bambino ♥

      Ah!
      Luśka i Fede!
      Jak słodko!

      Misia ja spadam xd
      Kocham
      Cysia

      Usuń

Theme by violette