niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział 2 ~Przyjaciel~

-Cześć. – rzuca Fede
Wszedł do salonu. Nadal jest w piżamie i nie wygląda na zbyt wyspanego. Leniwie siada przy stole naprzeciwko mnie.
-Nie chcę nic mówić, ale jest już 7:40. – informuje go.
Chłopak ziewa.
-Spoko, na trzecią lekcję się wyrobię.
Patrzę na niego spode byka.
-Znowu zaczynasz?
W tamtym roku Federico prawie nie zdał przez swoje ciągłe nieobecności. Miał nieprzyjemne doświadczenia z dyrekcją szkoły, myślałam, że chociaż to go czegoś nauczyło, ale jak widać pomyliłam się.
-Wyluzuj siostra, szkoła nie zając, nie ucieknie.
Ahh te jego poczucie humoru  - godne poszanowania.
-Radzę ci się nie spóźnić. – biorę ostatni kęs kanapki
Zabieram talerz i wstając od stołu chowam go do zmywarki. Jak to dobrze, że moi rodzice ją kupili. To była chyba jedyna właściwa decyzja, którą podjęli w życiu. Może i trochę przesadzam, ale brakuje mi ich. W ogóle się nie widujemy, nie mówiąc już nawet o wspólnej rozmowie. Od zawsze tak było. Ja i mój brat jesteśmy zdani jedynie na siebie.
-Zamieniasz się w matkę – prycha
Zatrzymuję się na chwilę. Odwracam się w stronę chłopaka. Te słowa nie były dla mnie miłe. Nie lubię być porównywana z moją rodzicielką. Kocham ją, ale ja sama nie chciałabym popełniać takich błędów jak ona. Nie daję po sobie poznać, że te słowa mnie dotykają i wychodzę z pomieszczenia bez słowa. Czasami mój brat nie ma wyczucia, nawet jeśli chodzi o mnie.
   Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Podchodzę bliżej i otwieram je. Zauważam Verdasa stojącego na ganku
-Cześć - uśmiecha się zauważając mnie.
Moje kolana miękną.
-Hej Leon – mówię prawie niesłyszalnie
Niestety, ale przy nim tracę całą pewność siebie.
-Fede jest już gotowy? – pyta
-Nie do końca – tłumaczę
Oczywiście. Teraz ja będę musiała go przed wszystkimi usprawiedliwiać. Czasami nie mam do niego siły
-Nie, ale będę za godzinę – odpowiada za mnie mój brat.  
Odwracam się i za moimi plecami zauważam bruneta. Leon śmieje sie. Mimowolnie na mojej twarzy także pojawia się uśmiech.
-W takim razie, może ty pójdziesz ze mną do szkoły? – zwraca się do mnie
Ponownie staję twarz twarzą z szatynem.
-Z chęcią
Chociaż raz spóźnienie Federico idzie na moją korzyść. Leon ustępuje mi miejsca. Wychodzę na zewnątrz, zamykam drzwi na klucz i ruszam z chłopakiem.
    Cała droga mija nam bardzo szybko i przyjemnie. Świetnie się dogadujemy, nie brakuje nam tematów do rozmowy. Verdas jest naprawdę świetny, żałuję, że poznaliśmy się dopiero teraz. Opowiedziałam mu trochę o naszej szkole, nauczycielach. Dzisiejszy dzień  zapowiada się bardzo miło, zwłaszcza, że nie ma lekcji z Benitez, moją  „ukochaną” nauczycielką.
   Wchodząc do budynku setki par oczu zwraca się  na mnie i mojego towarzysza, oczywiście w większości dziewczyn. Wszystkie patrzą  na mnie jakbym co najmniej zabiła im kogoś z rodziny. W końcu doczekałam się także widoku zazdrosnej Clarissy – „gwiazdy” naszej szkoły. Oczywiście nie czuję się komfortowo kiedy trzy czwarte ludzi w budynku patrzy na mnie i na Verdasa, ale obraz rozwścieczonej blondynki sprawia, że czuję się doskonale.
   Niespodziewanie kieruję się w naszą stronę. Wpycha się pomiędzy nas i staję naprzeciwko Leona, jakby w ogóle mnie tu nie było.
-Hej. – zaczyna
Jej zielone oczy patrzą z pożądaniem na mojego ... przyjaciela? Czuję jak wewnątrz mnie toczy się walka – racjonalne myślenie kontra chęć rzucenia się na Flórez.
-Cześć. – uśmiecha się

Leon nie poddawaj się jej! Dziewczyna kładzie rękę na jego ramieniu.
   Spokojnie Vilu, panuj nad sobą.
-Widzę, że jesteś nowy. Wczoraj Cię tu widziałam, ale nie było czasu żeby się bliżej poznać
   I bardzo dobrze, najlepiej niech się w ogóle nie poznają, a zwłaszcza bliżej.  Chłopak chcę coś powiedzieć, ale przerywa mu dzwonek na lekcje.
-Idziemy razem? – pyta blondynka
Jeszcze chwila i nie ręczę za siebie. Dziewczyna nie czekając  na odpowiedz ciągnie go za rękę w stronę klasy. Co za ......
    Wchodzę do pomieszczenia i jak zwykle udaję się na koniec klasy. Spoczywam obok mojej przyjaciółki, z którą o dziwo nie przyszłam dziś do szkoły.
-Hej Vilu – mówi dziewczyna
-Cześć  - rzucam szybko
Kieruję wzrok w stronę Clarissy. Verdas za jej „prośbą” siada obok.  
  Cała lekcja mija mi na obserwowaniu tej dwójki. Jednak nieobecność Fede nie poszła mi na rękę, bo gdyby tu był to z nim siedziałby Leon.
~~~~
-Violu, co się dzieje.? – pyta Lu gdy jesteśmy już na przerwie
-Nic.
-Tak, właśnie widzę. – mówi sarkastycznie –Czemu dzisiaj po mnie nie przyszłaś?
Zwracam na nią wzrok.
-Szłam do szkoły z Leonem. – oznajmiam niepewnie
Kącik ust mojej przyjaciółki unosi się do góry
-Ani słowa Camili. – ostrzegam ją
Dziewczyna gestem ręki udaję, że zamyka usta na kłódkę. Uśmiecham się.
-To dlaczego siedział z Clarissą?
-Clarissa nie odpuściła by sobie Leona, to pewne. – mówię lekko zdenerwowana
Jak ja nie znoszę tej małpy.. Mogła się chociaż raz powstrzymać.
-A Ciebie to nie cieszy jak zgaduję. – mówi widząc moją minę
-A kogo by to miało cieszyć? Wiesz jaka ona jest. Przywłaszcza sobie chłopaków, a po tygodniu wymienia na kogoś innego. Nie chcę żeby to spotkało Leona, to mój .. przyjaciel.
  Nie wiem czy mogę go tak nazwać. Niby dogadujemy się, lubimy – no przynajmniej ja, ale znamy się tylko jeden dzień.
-I na pewno tylko o to chodzi? – pyta podejrzliwie
Przewracam oczami. Oczywiście, zaraz będzie snuła teorie na temat mojego rzekomego zakochania się w Verdasie.
-Tak, tylko o to. – zapewniam ją
-A może ty jesteś zazdrosna?
Wiedziałam. Z nią ani z resztą moich przyjaciółek o niczym porozmawiać, bo zaraz stwierdzą, że jestem zakochana. Lubię Leona, nawet bardzo, ale nie zakochałam się w nim! Za mało się znamy, żeby tu mówić o jakiejkolwiek miłości. Traktuję go tylko i wyłącznie jak kolegę, on zresztą ma taki sam stosunek do mnie.
-Nie Ludmi, nie jestem zazdrosna – tłumaczę –Czy wy we wszystkim co jest związane z Leonem musicie wyszukiwać jakiś romantyzmów?!
-A to w porządku, bo wiesz chciałam się z nim dzisiaj umówić, myślałam, że będzie to dla Ciebie problem, ale w takiej sytuacji ...
Czy ona myśli, że ja się dam na to nabrać? W sumie, może zagram w tą jej gierkę, ale na moich zasadach.
-Okey, ale opowiedz mi wszystko ze szczegółami. – mówię ze sztucznym podekscytowaniem
Moja przyjaciółka wywraca oczami. Ona też już się domyśliła. Obie wybuchamy śmiechem. Uwielbiam to, nawet jeśli przesadnie próbuje mnie z nim zeswatać i tak ją kocham.  
   Przerywa nam dźwięk dzwonka.
-Chodźmy na lekcje – proponuje gdy się uspokajamy
Blondynka i ja ruszamy w stronę klasy.
 ~~~~
   W końcu po ciężkim dniu dzwoni ostatni dzwonek obwieszczający koniec dzisiejszych zajęć. Nareszcie!
-Przyjdziesz do nas dzisiaj? – pytam Lu
Zatrzymujemy się na korytarzu
-Pewnie – uśmiecha się
   Zwracam wzrok na Leona i Clarisse wychodzących razem z klasy. Pomimo tego, że Fede przyszedł oni i tak spędzają czas razem. Nawet nie mam do nich słów.
    Nieoczekiwanie szatyn żegna się z nią i zmierza w moją stronę. Serce zaczyna napierać mi na pułca.
-Odprowadzić cię do domu? – proponuje
Co za tupet. Cały dzień mnie ignoruje, a teraz przychodzi jak gdyby nigdy nic i udaję dobrego kolegę. Nie ma mowy żebym z nim wracała
-Poradzę sobie. – uśmiecham się ironicznie
Chłopak śmieje się.
-To ja wam nie przeszkadzam – wycofuje się moja przyjaciółka
Blondynka wymija nas i podąża do swojej szafki na drugim końcu korytarza.
-Nie wątpię – przyznaje chłopak –Ale wolałbym żebyś szła ze mną
-Tak? A co z Clarissą? – mrużę oczy
-Nic, a co ma być? –  śmieje się
Faktycznie, bardzo zabawne. Jestem na niego wkurzona, niech mnie lepiej nie prowokuje.
-No wiesz, myślałam, że jestem zbyt nudna żeby z tobą przebywać
Jego uśmiech gaśnie. Ojoj, czyżbym powiedziała coś nie tak?
-Nawet tak nie mów
Przewracam oczami. Teraz będzie mnie pouczał?
-Nie mam ochoty na rozmowę, Leon – przyznaje
Odwracam się i udaję się w stronę wyjścia. Nareszcie spokój. Nagle czuje ręcę na mojej talli. Robi mi się gorąco. Chłopak zaczyna mnie łaskotać. Wybucham niepochamowanym śmiechem.
-Przestań! – krzyczę przez chichot
-Jeśli przestaniesz się na mnie gniewać, ja przestanę cię łaskotać  - stawia ultimatum
Chcę coś powiedzieć, ale nie potrafię przez męczący mnie już śmiech.
-Dobrze, już w porządku – mówię szybko
Szatyn zabiera ręce i unosi je w geście obrony. Uśmiecham się.
-Chodźmy – proponuje
Verdas dorównuje mi kroku i wychodzimy razem ze szkoły.
~~~~
  Ani się obejrzałam, a już staliśmy przed moim domem. Droga minęła mi bardzo przyjemnie. Wszystko co mnie dziś denerwowało dosłownie rozpłynęło się w powietrzu.  Nie jestem już zła na Leona, ma prawo spędzać czas z kim chcę, zresztą ważne, że pomiędzy nami jest dobrze.
-To do jutra – uśmiecha się
-Nie wejdziesz? – pytam z nadzieją
-Nie, muszę wracać  - posmutniałam.
Chłopak nachyla się nade mną. Co on chcę zrobić? Czekam na jego ruch, jakby to była teraz najważniejsza i najbardziej oczywista czynność na świecie. Zamykam oczy czując jego wargi na swoim policzku.
Przechodzi po mnie dreszcz, to cudowne uczucie. Szatyn odsuwa się ode mnie posyłając mi promienny uśmiech, po czym odchodzi. Stoję przez chwilę patrząc jak się oddala. To było słodkie.
  Wreszcie po kilku minutach opamiętuję się i wchodzę do środka. Zamykam drzwi i odwracając się zauważam Federico.
-Wracałaś z Leonem? – pyta wprost
Patrzę na niego zdziwiona. Dlaczego mam się przed nim tłumaczyć?
-Czemu pytasz?
-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. – zauważa
Gdyby nie jego kamienna twarz pomyślałabym, że żartuję.
-Bo to nie jest twoja sprawa. - rzucam
Staram się być delikatna i opanowana, ale ja przecież jestem pełnoletnia! A jeśli ktoś miałby mnie wypytywać o takie rzeczy to z pewnością nie mój brat.
Chłopa prycha. Co z nim dzisiaj jest?
-Widziałem, że z nim wracałaś
W czasie jego kazania zdejmuje płaszcz i zawieszam go na wieszaku. Kiedy moje buty także leżą na swoim miejscu staję naprzeciwko mojego brata
-Więc po co pytasz?

-Chciałem usłyszeć co powiesz  - przyznaje
-Fede, co Cię dziś ugryzło? Jesteś zazdrosny o Leona, czy może o mnie? Po pierwsze nie robiliśmy nic złego, a po drugie to nie jest twoja sprawa z kim wracam
-Wyluzuj, przecież żartuję – uśmiecha się w końcu
Nie wiem czy powiedział to tylko dlatego, żeby atmosfera nie była napięta, czy naprawdę żartował? Czasami naprawdę go nie rozumiem. 
-Nie wyszedł ci ten żart
Uderzam go lekko w biodro, po czym wchodzę do salonu. Chłopak podąża za mną
-A tak serio to widziałem co tam wyprawialiście- mówi –Wiedziałem, że ze sobą kręcicie, ale żeby od razu się całować?
Odwracam się w jego stronę z rozbawieniem wymalowanym na twarzy
-Jeśli według Ciebie pocałunek w usta i w policzek to jest to samo, to powodzenia w szukaniu dziewczyny
Chłopak przewraca oczami. No i co go tak zirytowało?
-Ojj wiesz o co mi chodzi – rzuca zmęczonym głosem
-Chyba jednak nie – uśmiecham się
Przerywa nam dzwonek do drzwi. Idę do przedpokoju i wpuszczam Ludmiłę do środka. Udajemy się razem do salonu
-Hej Fede – wita się z moim bratem
-Cześć  - rozpromienia się
Hm.. mój brat od razu ożył. Ludmiła i Federico? W sumie nawet do siebie pasują. Fajnie gdyby byli razem ... dobra, chyba zamieniam się w Camile.
Ja i moja przyjaciółka siadamy razem na kanapie, oczywiście obok niej mój nachalny bliźniak. Może naprawdę się nią zauroczył? W sumie znają się już bardzo długo i lubią się, więc czemu nie.
~~~~
   Siedziałyśmy razem do wieczora, a właściwie siedzieliśmy, bo Fede nam towarzyszył. Myślałam, że będzie przeszkadzał, ale było wręcz przeciwnie.
Nawet gdy na chwilę poszłam po picie dla wszystkich oni już siedzieli zapatrzeni w siebie. Coś czuję, że niedługo w naszej paczce będzie nowa para. Jeśli będą razem, to z całego serca będę im kibicować. Kto będzie lepszy dla Ludmiły jak nie mój brat? Ale dobrze, nie będę się wtrącać w ich relacje, nie jestem jak moje przyjaciółki. 
    Siadam przy biurku i zaczynam odrabiać lekcje. Nienawidzę tego, ale muszę wykonać swoje obowiązki. Wszystko idzie mi łatwo i szybko, ale najgorsza jest matematyka, może dlatego, że kojarzy mi się z Benitez? 
~~~~
W końcu po 2 godzinach pracy udaję się do łazienki, szybko się kąpię i kładę się do łóżka. Zamykam oczy i widzę obraz Leona całującego mnie w policzek. Niby drobny gest, ale wciąż nie mogę o nim zapomnieć .....



                                **********************************************
                                  ********************************************
Hej, hej, hej! :) Jeśli ktoś to przeczytał, to bardzo się cieszę ^^  Postanowiłam, że rozdziały będą rzadziej, ale za to dłuższe :d  Ten nie wyszedł za bardzo, nic szczególnego się w nim nie stało, ale mam nadzieję, że komukolwiek się spodobał :D Trochę zmieniłam mój styl pisania, bo w tym czuję się jakoś swobodniej i łatwiej mi się piszę :> No to tyle ode mnie, widzimy się w następnej notce! :*** 





5 komentarzy:

  1. Hejo! :D
    Jestem tu nowa...
    Masz zajebistego bloga!
    Kochana proszę pisz dalej!
    Masz talent i go nie marnuj!
    <3
    Pozdrawiam
    Cysia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje <3 Właśnie staram się coś napisać, bo ciągle męczy mnie tzw. "Blokada twórcza" , ale mam jeszcze OS w zanadrzu, więc na pewno coś niedługo się pojawi ;)) Na twojego bloga postaram się wejśc jutro i nadrobie wszystko. No cóż, jeszcze raz dziękuje za ten wspaniały komentarz, który dodał mi motywacji do pisania :DD Pozdrawiam :**

      Usuń

Theme by violette