W końcu nadszedł oczekiwany przeze mnie dzień – piątek.
Nareszcie będę mogła się odprężyć, odpocząć od wszystkiego i to w gronie moich
przyjaciół. Tak.. od ostatnich 4 dni prawie w ogóle nie rozmawiam z Leonem, nie
mówiąc już nawet o spotkaniach, czy spacerach. Tak jak to przewidziałam
wszystko się zmieniło i to na moje własne życzenie. Wszystko potoczyło się tak,
ponieważ ja tego chciałam. Po naszej dość smutnej konfrontacji pod moim domem
aż do unikania siebie nawzajem i wymienianiem się tylko przelotnym „cześć”.
Brakuje mi go. Chciałam tylko ograniczyć nasze kontakty, ale nie do takiego
stopnia. Leon nie chcę ze mną rozmawiać, bo sama traktowałam go wcześniej jak
powietrze. Chciałabym to wszystko naprawić, żeby było jak dawniej, ale jedyną
okazję kiedy mogę z nim porozmawiać jest zobaczenie go mijając się z nim w moim
domu, gdzie spędza czas z Federico. Postanowiłam, że przed wyjazdem postaram
się poprawić naszą relację i właśnie mam zamiar to zrobić.
-Leon. –odwraca się w moją stronę. Zauważając moją obecność
w jego oczach pojawia się niechęć i obojętność. Czuję się z tym źle. Nieźle
sobie nagrabiłam.
-Tak? – wymusza się na miły, a jednocześnie gardzący ton.
Kurcze, chyba nie będzie tak łatwo.
-Możemy porozmawiać? – proszę.
-Właśnie to robimy. – patrzę na niego spode byka.
-Wiesz, że nie o taką rozmowę chodzi. – wzdycha
-Przykro mi, ale nie mam czasu Vilu. – przejeżdża ręką po
swoich gęstych, kasztanowych włosach.
Nabieram powietrza do swoich płuc próbując zachować powagę.
Chłopak odwraca się
i chcę odejść, ale w ostatniej chwili łapię go za rękę.
-Leon. – nalegam
-Pogadamy później. – rzuca idąc w swoją stronę. Czuję jak do
moich oczu napływają łzy, które ignoruje zaciskając powieki. Jestem idiotką.
♥♥♥
Pakuję ostatnie rzeczy i nieudolnie próbuję zapiąć moją po
brzegi wypełnioną torbę. Może za dużo tego nabrałam? W końcu jedziemy tylko na
weekend. No trudno, nie mam czasu żeby teraz wszystko od nowa przebierać.
Siadam więc na niej próbując zmniejszyć jej objętość.
Do moich uszu dociera dźwięk bębnienia w drzwi. Rzucam tylko
cichę „proszę” i dalej próbuję uporać się z nadmiarem rzeczy.
-Hej, gotowa? – pyta wchodzący do pokoju Federico.
-Jak na razie przegrywam walkę z moimi ubraniami.
-Kobiety. – przewraca oczami. Jak ja kocham ten gest z jego
strony. –Pomóc Ci? – lustruje mnie kpiącym wzrokiem.
-Tylko na to czekałam. – schodzę z niewygodnego „siedzenia”
a na moje miejsce zasiada ekspert.
-Dzwoniła co mnie Camila i przekazała, żebyśmy się jakoś
umówili kto z kim jedzie. – skacze płaszcząc tym samym moją torbę.
-A kto kieruje? – pytam.
-Leon, a drugim samochodem Broadwey.
-A ty nie? – dziwię się
-Nie, ja jadę z Leonem, tak samo jak Diego. Chciałem zapytać
czy Ty i Ludmiła nie chcecie jechać z nami. – wzdymam wargi. Oczywiście chętnie
bym pojechała w samochodzie z Verdasem, ale on chyba wolałby tego uniknąć.
-A Leon wie, że nam to zaproponowałeś? – nerowo zakładam
kosmyk włosów za moje ucho
-Tak. – przewraca oczami.
-A miał coś przeciwko? – upewniam się
-Nie Violetta, nie miał. Od ostatnich kilku dni jakoś dziwnie
się zachowujesz. – schodzi z mniej już wybrzuszonej torby stając naprzeciwko
mnie –Pokłóciliście się?
-Nie Fede, po prostu tak pytam. – łgam –To zadzwonię do
Ludmiły i będziemy mogli wyjeżdżać. – zmieniam temat
-Dobra, bądźcie gotowe za 15 minut, bo Leon po nas
przyjedzie. – zapina zamek i odwraca się w moją stronę -s'il vous plait – ukłania się
-Od kiedy to znasz francuski? – podnoszę brew rozbawiona
-Od dawna. – mówi pewny siebie. Wybucham śmiechem.
-Przyznaj, że znasz tylko to jedno słowo. – nakłaniam bruneta, a on wypuszcza z siebie powietrze jak z balonu.
-Dobra, niech będzie. – poddaje się, a na moją twarz wkrada
się triumfalny uśmiech. –Tak właściwie to znam dwa, Leon mnie nauczył. –
wypowiadając jego imię ukradkiem spogląda na mnie. Pewnie oczekuje jakiejś
reakcji w stylu „O mój Boże, on jest taki idealny!”, ale ja postrzymuję
się. –Okey, idę już. Pamiętaj, macie
kwadrans.
-Pamiętam. – chłopak wychodzi z pomieszczenia.
Biorę telefon do mojej ręki i wykręcam numer mojej
najlepszej przyjaciółki
-Halo? – słyszę głos blondynki
-Hej Lu, masz coś przeciwko żeby jechać z Fede, Diego i
Leonem? – ostatnie imię przychodzi mi dosyć ciężko do powiedzenia.
-Nie, możemy z nimi jechać, a wy pogodziliście się już? –
moja przyjaciółka jako jedyna wie o co tak naprawdę poszło i że w ogóle
jesteśmy pokłóceni.
-Nie, próbowałam z nim rozmawiać, ale nie chcę mnie słuchać.
Zresztą to mu się nie dziwię. – wyjaśniam smutno. Naprawdę mi go brakuje.
-Będziesz miała jeszcze okazję żeby się z nim pogodzić, a
teraz głowa do góry i ciesz się wyjazdem. – na moją twarz wkrada się uśmiech.
Ona zawsze potrafi podnieść mnie na duchu.
-Dzięki, a co do wycieczki to przyjdź do nas, tylko musisz
się pospieszyć, bo mamy tylko 15 minut. – informuję ją
-Już biegnę. – żartuje po czym się rozłącza. Wzdycham. To
będzie niezręczna podróż.
♥♥
Siedzę na tyle samochodu razem z Ludmiłą, a obok niej Fede. Diego natomiast spoczywa na miejscu pasażera obok Verdasa. Właśnie dojeżdżamy na miejsce. Dziś inicjatywę przejęli „samce alfa”. Przez całą podróż zawzięcie dyskutowali to o piłce, to o szkole. Podobno to dziewczyny gadają jak najęte, ale widzę, że może być i odwrotnie.
W końcu zatrzymujemy się. Wychodzę z auta i
oddycham z ulgą mogąc w końcu rozprostować obolałe od siedzenia nogi. 3 godziny
jazdy robią swoje, ale warto było.
Jesteśmy całkowicie
odizolowani od miasta. Dookoła zamiast dźwięku przejeżdżających obok samochodów
można usłyszeć piękny śpiew ptaków. W powietrzu unosi się piękna woń kory,
liści i co najważniejsze kwiatów. Miło
oddychać tak świeżym i czystym tlenem. Czuję się jak ptak wzbijający się w
niebo. Camila miała rację co do niezwykłości tego miejsca.
Kiedy Verdas zamyka
samochód podchodzimy do reszty naszych przyjaciół
-No, całkiem tu ładnie. – komentuje Diego
-Ładnie? Tu jest niesamowicie! – poprawia go zafascynowana
Francesca
-Bez przesady. – mamrota Ponte.
-Nie narzekam tylko mówię jak jest. – odpowiada urażony.
-Tak, ma rację. – wtrąca Federico –Zresztą są tu dużo
piękniejsze widoki. – mówiąc to znacząco spogląda na Ludmiłę, która posyła mu
tylko nieśmiały uśmiech. Nie no między nimi to na pewno coś się dzieje! Nie
wiedziałam, że z mojego brata taki amant.
-Mamy nową parę w paczce! – ekscytuje się Torres, a oni
śmieją się niezręcznie. Kurcze, coś jest na rzeczy. –No wiecie, Diego i
Francesca nie chcą się przyznać, już nie wspomnę o Leonie i Violi. – kiedy
wypowiada nasze imiona spoglądam na Leona, który tylko wzdyma wargi i zwraca
wzrok na ziemię. Dlaczego ona to powiedziała? –Ale wy..
-Dobra Camila wystarczy. – przerywa jej Hernandez –Może
pójdziemy zapytać o jakiś domek? – proponuje
-To nie śpimy w namiotach? – dziwi się Francesca
-Nie, tu są domki z bali. Wynajmiemy dwa: Dziewczyny i
Chłopcy. – ustala rudowłosa –Wiecie byłoby inaczej gdyby kilka osób przyznałoby
się do swoich uczuć. – spogląda na nas znacząco
-Skończ już to! – burzy się Włoszka
-Dobra, dobra. – unosi ręce w geście obrony
♥♥
Rozpakowuję swoje ciuchy i układam je na półce przeznaczonej dla mnie. Nie ma tu za dużo miejsca, ale jest przytulnie. Zresztą pięknie pachnie tu drewnem. Plusem jest także to, że nasz domek znajduję się naprzeciwko chłopaków. Natomiast schodząc w dół można usiąść na mostku mocząc nogi w jeziorze i przyglądając się zachodowi słońca. Cieszę się, że tu przyjechaliśmy. Szkoda tylko, że Leon dalej się do mnie nie odzywa. Muszę znaleźć jakąś wolną chwilę i z nim porozmawiać.
-O czym tak myślisz Vilu? – siada obok mnie Ludmiła
-O Leonie. –dokańcza za mnie Camila. Gromię ją wzrokiem.
-O wszystkim i o niczym. – rzucam –A jeśli już mowa o
chłopakach, to co z moim bratem i z tobą? – trącam ją przyjacielsko w ramię.
-Sama chciałabym wiedzieć. – mówi rozkojarzona. Lepiej
pogadam z Fede, w końcu to on powinien przejąć inicjatywę. Jeśli uda mi się coś
z niego wyciągnąć ten wyjazd może ich połączyć!
-Zaraz wracam. – wstaję z łóżka
-Dokąd idziesz? – zielone oczy blondynki wpatrują się we
mnie ze zdziwieniem.
-Później ci wszystko opowiem. – mówię wymijająco po czym
wychodzę na zewnątrz. Idę przez dosyć stromą górkę, ale w końcu staję przed
domkiem chłopaków. Bez zastanowienia pukam do drzwi. Po chwili ukazuję się w
nich Broadwey-Hej, możesz zawołać tu Fede? – proszę
-Wejdź. – ustępuje mi miejsca, a ja wykonuję jego polecenie.
Wszędzie walają się
sterty ubrań. Błagam! Jesteśmy tu zaledwie 20 minut, a tu już jest istny burdel. Mimowolnie szukam wzrokiem Leona, którego nie znajduję. Idę w głąb
domku i widzę drzwi do drugiego pokoju, są otwarte więc od razu dostrzegam
Verdasa leżącego na łóżku z gitarą i słuchawkami na uszach. Jego wzrok wlepiony
jest w ścianę, widać, że intensywnie nad czymś rozmyśla. Kurcze, on jest taki
niezwykły .. Po kilku sekundach otrząsam
się i patrzę na drugie łóżko, na którym siedzi Fede z telefonem w ręce.
-Psst – szepcze, a mój brat podnosi głowę znad urządzenia.
Nieudolnie próbuję przetłumaczyć mu na migi aby wyszedł z pokoju i na szczęście
jakoś udaję mi się z nim porozumieć. Brunet wstaję i podchodzi do mnie.
-Co jest? – pyta
-Musimy pogadać. – mój głos jest cichy. Nie chcę żeby Leon
mnie usłyszał. Jak na razie nie jestem gotowa, aby z nim porozmawiać.
Łapię mojego brata za nadgarstek i ciągnę go za sobą
na zewnątrz. Kiedy znajdujemy się na świeżym powietrzu proponuje abyśmy się
przeszli.
-No więc co jest tak ważne, aby przerywać mi oglądanie
filmu?
-Wiem, nie powinnam się wtrącać, ale chyba mamy to w genach
.. – zaczynam –Braciszku, powiedz mi tak szczerze, czy czujesz coś do Ludmiły?
– nie bawię się w subtelności.
-Co to w ogóle za pytanie? – burzy się
-Normalne pytanie, skoro ty możesz wtrącać się w moje życie
to ja mogę się wtrącać w twoje. – kręci głową z dezaprobatą –Więc? – wzdycha
-Tak. – przyznaję się –Miałem zamiar dziś, nad jeziorem
zaprosić ją na randkę, ale jak widzę nici z niespodzianki. – w środku cała
piszczę z radości. Kurcze, to takie wspaniałe, że mój brat się zakochał i to
jeszcze w mojej najlepszej przyjaciółce! Znają się już tyle lat.. Wiedziałam!
-Spokojnie, nic jej nie powiem. – przytulam się do
niego. -Nawet nie wiesz jak bardzo się
cieszę.– odrywam się od niego z uśmiechem.
-Tak właściwie to nawet nie wiem kiedy się to stało. –
śmieje się –Któregoś dnia po prostu uświadomiłem sobie, że czuję się przy niej
jakiś taki .. szczęśliwy. – mówi rozmarzony. Nigdy nie widziałam go w takim
stanie- oczywiście w pozytywnym sensie. Nareszcie pomyślał o kimś na poważnie i
to jeszcze o Lu!
-I co? Plany nadal aktualne? – patrzę na niego
-Tak, przecież nie mogę wiecznie bać się swoich uczuć, nie?
– zaczynam analizować jego słowa. Może ja to robię? Może to ja boję się swoich
uczuć? Od zawsze trzymałam chłopaków na dystans, nawet swojego własnego
chłopaka. Z Leonem było inaczej, przy nim nad niczym się nie zastanawiam, po
prostu robię to co czuję. W jego towarzystwie jestem sobą, jestem szczęśliwa.
Straciłam go, bo bałam się, że nie zapanuję nad uczuciami. Dlaczego? To była
przyjaźń, wyjątkowa, ale przyjaźń, a ja ją zniszczyłam. Mogłam mu chociaż to
wyjaśnić, a ja zwyczajnie oddaliłam się od niego traktując go jak powietrze.
Żałuję tego wszystkiego.
-Leon ci tak błądzi po głowie? - zgaduję brunet. Skoro mój brat zdobył się
na szczerość, to ja mogę zrobić to samo.
-Gdybyś wiedział jak bardzo. – uśmiecham się do siebie
-Ale ty chyba nie..
-Nie zakochałam się w nim. – zaprzeczam od razu –Po prostu
tęsknie.
-Tak właściwie to czemu się już nie spotykacie? – patrzy na
mnie.
-Przeze mnie. – obwiniam się –Po prostu źle go potraktowałam.
-Co? – o mało nie parska śmiechem –Ty? Leona? Jeszcze kilka
dni temu ochrzaniałaś mnie za to, że się wtrącam. – przypomina
-Tak, ale przemyślałam naszą rozmowę i postanowiłam, że
trochę ograniczę nasze kontakty, więc niestety zaczęłam go zwyczajnie olewać, a
on teraz nie chcę ze mną rozmawiać. – wyjaśniam. Kątem oka dostrzegam poczucie
winy wymalowane na jego twarzy.
-Mam go jakoś przekonać ? – proponuje przejęty. Nie chciałam
żeby się obwiniał.
-Nie, sama to załatwię i nie przejmuj się tym, sama do tego
doprowadziłam– zapewniam go –A teraz idź lepiej porozmawiać z Ludmiłą. –
uśmiecham się, a chłopak odwzajemnia gest.
-Trzymaj kciuki. – mruga do mnie po czym zawraca do naszego
domku. To niesamowite, Fede i Ludmiła. Jestem pewna, że się zgodzi, widzę jak
na niego patrzy, jak się do niego uśmiecha. No cóż, pozostaje mi tylko czekać.
♥♥
Siadam na mostku i ściągam buty. Kładę je obok siebie, a stopy delikatnie zanurzam w wodzie. Kiedy czubki moich palców stykają się z cieczą przechodzi po mnie dreszcz. Tak jak myślałam, jest bardzo zimna. W końcu jednak całe moje stopy znajdują się w jeziorze. Macham nimi czując przyjemne uczucie wolności.
Po chwili obok
mnie zauważam cień.Spodenki sięgające lekko ponad kolana, koszulka z krótkim
rękawem i włosy postawione do góry. Pomimo tego, że jest to tylko cień i tak
potrafię rozpoznać do kogo on należy. Choć jest miliony takich cieni, ten
należy do jednej, wyjątkowej osoby. Tą osobą jest Leon Verdas.
*****************************************************
***************************************************
Dopiero teraz doceniam te czerwone kreseczki pod słowami znane jako podkreślenia błędów! Nawet nie wiecie ile gaf zasadziłabym gdyby nie to ;d Pozjadałam literki i zamiast "spodenki" wyszłoby "sodenki" itp. Jestem zamyśloną i rozkojarzoną loszką, więc tak bywa ;D
Przechodząc do rozdziału - wyszedł taki sobie, nic szczególnego się nie dzieje, no chyba że mam tu jakiś fanów Fedemiły :DD Leonetty w rozdzialiku nie było, jedynie rozmyślania Violki o niej i Leosiu. Tak szczerze, to chciałabym już opisywać ich jako parę, ale niestety zaplanowane mam to dopiero na daaalsze rozdziały ;/ Wracając do Federico i Ludmiły to miałam wątpliwości (nadal mam) czy połączyć go z Fran czy z Lu. Zawsze jak leciała Violka, to marzyłam, żeby chociaż przez jeden odcinek była Fedecesca, ale kiedy pojawiła się Fedemiła to nawet się cieszyłam ;D Takie wątpliwości jak Violka przy Leonie i Tomasie normalnie :D Dobra, kończę pisać, bo notka wyjdzie dłuższa niż rozdział xd Pozdrawiam wszystkich czytelników! Widzimy się w następnym poście! ♥
*****************************************************
***************************************************
Dopiero teraz doceniam te czerwone kreseczki pod słowami znane jako podkreślenia błędów! Nawet nie wiecie ile gaf zasadziłabym gdyby nie to ;d Pozjadałam literki i zamiast "spodenki" wyszłoby "sodenki" itp. Jestem zamyśloną i rozkojarzoną loszką, więc tak bywa ;D
Przechodząc do rozdziału - wyszedł taki sobie, nic szczególnego się nie dzieje, no chyba że mam tu jakiś fanów Fedemiły :DD Leonetty w rozdzialiku nie było, jedynie rozmyślania Violki o niej i Leosiu. Tak szczerze, to chciałabym już opisywać ich jako parę, ale niestety zaplanowane mam to dopiero na daaalsze rozdziały ;/ Wracając do Federico i Ludmiły to miałam wątpliwości (nadal mam) czy połączyć go z Fran czy z Lu. Zawsze jak leciała Violka, to marzyłam, żeby chociaż przez jeden odcinek była Fedecesca, ale kiedy pojawiła się Fedemiła to nawet się cieszyłam ;D Takie wątpliwości jak Violka przy Leonie i Tomasie normalnie :D Dobra, kończę pisać, bo notka wyjdzie dłuższa niż rozdział xd Pozdrawiam wszystkich czytelników! Widzimy się w następnym poście! ♥
Rozdział cudowny.
OdpowiedzUsuńFedemiła będzie? Oni są słodcy, ale Leonetta bardziej.
Ja akurat lubię wszystkie pary z serialu, ale pierwsze miejsce ma Leonetta, potem Fedemiła, a potem Diegocesca.
Violka chce wszystko naprawić. Wierzę, że jej się uda.
Perełka. Arcydzieło. Cudeńko.
Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
Pozdrawiam Patty;*
Buziaczki:*
Moje! <3
OdpowiedzUsuńMisia wybacz.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze nie jesteś zła ze dop teraz komuje ale teraz się dop ogarnęłam. Rozdział boski.
Dawaj tu Leonette.
Czekam na nexta.
Zapraszam też do mnie.
Besos:-*
Kate
Zostałaś nominowana na moim blogu
OdpowiedzUsuńhttp://kochamleonetteforever.blogspot.de/2016/03/lba-x4.html
Dopiero zaczełam czytać a ta mi się spidobał
OdpowiedzUsuń!
genialne
cudowne
brak mi słów !!!1
ten komentarz nalezy się wszystkim rozdziałom !!!!!
czekam na next >>>>>
fedemiła !
OdpowiedzUsuń