czwartek, 10 marca 2016

Rozdział 4 ~Piękne widoki~

W końcu nadszedł oczekiwany przeze mnie dzień – piątek. Nareszcie będę mogła się odprężyć, odpocząć od wszystkiego i to w gronie moich przyjaciół. Tak.. od ostatnich 4 dni prawie w ogóle nie rozmawiam z Leonem, nie mówiąc już nawet o spotkaniach, czy spacerach. Tak jak to przewidziałam wszystko się zmieniło i to na moje własne życzenie. Wszystko potoczyło się tak, ponieważ ja tego chciałam. Po naszej dość smutnej konfrontacji pod moim domem aż do unikania siebie nawzajem i wymienianiem się tylko przelotnym „cześć”. Brakuje mi go. Chciałam tylko ograniczyć nasze kontakty, ale nie do takiego stopnia. Leon nie chcę ze mną rozmawiać, bo sama traktowałam go wcześniej jak powietrze. Chciałabym to wszystko naprawić, żeby było jak dawniej, ale jedyną okazję kiedy mogę z nim porozmawiać jest zobaczenie go mijając się z nim w moim domu, gdzie spędza czas z Federico. Postanowiłam, że przed wyjazdem postaram się poprawić naszą relację i właśnie mam zamiar to zrobić. 
    Idę w jego stronę szafki, z której chłopak wyciąga swoje rzeczy.
-Leon. –odwraca się w moją stronę. Zauważając moją obecność w jego oczach pojawia się niechęć i obojętność. Czuję się z tym źle. Nieźle sobie nagrabiłam.
-Tak? – wymusza się na miły, a jednocześnie gardzący ton. Kurcze, chyba nie będzie tak łatwo.
-Możemy porozmawiać? – proszę.
-Właśnie to robimy. – patrzę na niego spode byka.
-Wiesz, że nie o taką rozmowę chodzi. – wzdycha
-Przykro mi, ale nie mam czasu Vilu. – przejeżdża ręką po swoich gęstych,  kasztanowych włosach. Nabieram powietrza do swoich płuc próbując zachować powagę.
   Chłopak odwraca się i chcę odejść, ale w ostatniej chwili łapię go za rękę.
-Leon. – nalegam
-Pogadamy później. – rzuca idąc w swoją stronę. Czuję jak do moich oczu napływają łzy, które ignoruje zaciskając powieki. Jestem idiotką.  

♥♥♥
Pakuję ostatnie rzeczy i nieudolnie próbuję zapiąć moją po brzegi wypełnioną torbę. Może za dużo tego nabrałam? W końcu jedziemy tylko na weekend. No trudno, nie mam czasu żeby teraz wszystko od nowa przebierać. Siadam więc na niej próbując zmniejszyć jej objętość.
Do moich uszu dociera dźwięk bębnienia w drzwi. Rzucam tylko cichę „proszę” i dalej próbuję uporać się z nadmiarem rzeczy.
-Hej, gotowa? – pyta wchodzący do pokoju Federico.
-Jak na razie przegrywam walkę z moimi ubraniami.
-Kobiety. – przewraca oczami. Jak ja kocham ten gest z jego strony. –Pomóc Ci? – lustruje mnie kpiącym wzrokiem.
-Tylko na to czekałam. – schodzę z niewygodnego „siedzenia” a na moje miejsce zasiada ekspert.
-Dzwoniła co mnie Camila i przekazała, żebyśmy się jakoś umówili kto z kim jedzie. – skacze płaszcząc tym samym moją torbę.  
-A kto kieruje? – pytam.
-Leon, a drugim samochodem Broadwey.
-A ty nie? – dziwię się
-Nie, ja jadę z Leonem, tak samo jak Diego. Chciałem zapytać czy Ty i Ludmiła nie chcecie jechać z nami. – wzdymam wargi. Oczywiście chętnie bym pojechała w samochodzie z Verdasem, ale on chyba wolałby tego uniknąć.
-A Leon wie, że nam to zaproponowałeś? – nerowo zakładam kosmyk włosów za moje ucho
-Tak. – przewraca oczami.
-A miał coś przeciwko? – upewniam się
-Nie Violetta, nie miał. Od ostatnich kilku dni jakoś dziwnie się zachowujesz. – schodzi z mniej już wybrzuszonej torby stając naprzeciwko mnie –Pokłóciliście się?
-Nie Fede, po prostu tak pytam. – łgam –To zadzwonię do Ludmiły i będziemy mogli wyjeżdżać. – zmieniam temat
-Dobra, bądźcie gotowe za 15 minut, bo Leon po nas przyjedzie. – zapina zamek i odwraca się w moją stronę -s'il vous plait – ukłania się
-Od kiedy to znasz francuski? – podnoszę brew rozbawiona
-Od dawna. – mówi pewny siebie. Wybucham śmiechem.
-Przyznaj, że znasz tylko to jedno słowo. – nakłaniam bruneta, a on wypuszcza z siebie powietrze jak z balonu. 
-Dobra, niech będzie. – poddaje się, a na moją twarz wkrada się triumfalny uśmiech. –Tak właściwie to znam dwa, Leon mnie nauczył. – wypowiadając jego imię ukradkiem spogląda na mnie. Pewnie oczekuje jakiejś reakcji w stylu „O mój Boże, on jest taki idealny!”, ale ja postrzymuję się.  –Okey, idę już. Pamiętaj, macie kwadrans.
-Pamiętam. – chłopak wychodzi z pomieszczenia.
Biorę telefon do mojej ręki i wykręcam numer mojej najlepszej przyjaciółki
-Halo? – słyszę głos blondynki
-Hej Lu, masz coś przeciwko żeby jechać z Fede, Diego i Leonem? – ostatnie imię przychodzi mi dosyć ciężko do powiedzenia.
-Nie, możemy z nimi jechać, a wy pogodziliście się już? – moja przyjaciółka jako jedyna wie o co tak naprawdę poszło i że w ogóle jesteśmy pokłóceni.
-Nie, próbowałam z nim rozmawiać, ale nie chcę mnie słuchać. Zresztą to mu się nie dziwię. – wyjaśniam smutno. Naprawdę mi go brakuje.
-Będziesz miała jeszcze okazję żeby się z nim pogodzić, a teraz głowa do góry i ciesz się wyjazdem. – na moją twarz wkrada się uśmiech. Ona zawsze potrafi podnieść mnie na duchu.
-Dzięki, a co do wycieczki to przyjdź do nas, tylko musisz się pospieszyć, bo mamy tylko 15 minut. – informuję ją
-Już biegnę. – żartuje po czym się rozłącza. Wzdycham. To będzie niezręczna podróż.  

♥♥
Siedzę na tyle samochodu razem z Ludmiłą, a obok niej Fede. Diego natomiast spoczywa na miejscu pasażera obok Verdasa. Właśnie dojeżdżamy na miejsce. Dziś inicjatywę przejęli „samce alfa”. Przez całą podróż zawzięcie dyskutowali to o piłce, to o szkole. Podobno to dziewczyny gadają jak najęte, ale widzę, że może być i odwrotnie.
    W końcu zatrzymujemy się. Wychodzę z auta i oddycham z ulgą mogąc w końcu rozprostować obolałe od siedzenia nogi. 3 godziny jazdy robią swoje, ale warto było.
   Jesteśmy całkowicie odizolowani od miasta. Dookoła zamiast dźwięku przejeżdżających obok samochodów można usłyszeć piękny śpiew ptaków. W powietrzu unosi się piękna woń kory, liści i co najważniejsze kwiatów.  Miło oddychać tak świeżym i czystym tlenem. Czuję się jak ptak wzbijający się w niebo. Camila miała rację co do niezwykłości tego miejsca.
   Kiedy Verdas zamyka samochód podchodzimy do reszty naszych przyjaciół
-No, całkiem tu ładnie. – komentuje Diego
-Ładnie? Tu jest niesamowicie! – poprawia go zafascynowana Francesca
-Bez przesady. – mamrota Ponte.
-Maxi z tobą nigdzie nie można już pojechać, bo zaraz narzekasz. – zwraca mu uwagę Naty
-Nie narzekam tylko mówię jak jest. – odpowiada urażony.
-Tak, ma rację. – wtrąca Federico –Zresztą są tu dużo piękniejsze widoki. – mówiąc to znacząco spogląda na Ludmiłę, która posyła mu tylko nieśmiały uśmiech. Nie no między nimi to na pewno coś się dzieje! Nie wiedziałam, że z mojego brata taki amant.
-Mamy nową parę w paczce! – ekscytuje się Torres, a oni śmieją się niezręcznie. Kurcze, coś jest na rzeczy. –No wiecie, Diego i Francesca nie chcą się przyznać, już nie wspomnę o Leonie i Violi. – kiedy wypowiada nasze imiona spoglądam na Leona, który tylko wzdyma wargi i zwraca wzrok na ziemię. Dlaczego ona to powiedziała? –Ale wy..
-Dobra Camila wystarczy. – przerywa jej Hernandez –Może pójdziemy zapytać o jakiś domek? – proponuje
-To nie śpimy w namiotach? – dziwi się Francesca
-Nie, tu są domki z bali. Wynajmiemy dwa: Dziewczyny i Chłopcy. – ustala rudowłosa –Wiecie byłoby inaczej gdyby kilka osób przyznałoby się do swoich uczuć. – spogląda na nas znacząco
-Skończ już to! – burzy się Włoszka
-Dobra, dobra. – unosi ręce w geście obrony

♥♥
Rozpakowuję swoje ciuchy i układam je na półce przeznaczonej dla mnie. Nie ma tu za dużo miejsca, ale jest przytulnie. Zresztą pięknie pachnie tu drewnem. Plusem jest także to, że nasz domek znajduję się naprzeciwko chłopaków. Natomiast schodząc w dół można usiąść na mostku mocząc nogi w jeziorze i  przyglądając się zachodowi słońca. Cieszę się, że tu przyjechaliśmy. Szkoda tylko, że Leon dalej się do mnie nie odzywa. Muszę znaleźć jakąś wolną chwilę i z nim porozmawiać.
-O czym tak myślisz Vilu? – siada obok mnie Ludmiła
-O Leonie. –dokańcza za mnie Camila. Gromię ją wzrokiem.
-O wszystkim i o niczym. – rzucam –A jeśli już mowa o chłopakach, to co z moim bratem i z tobą? – trącam ją przyjacielsko w ramię.
-Sama chciałabym wiedzieć. – mówi rozkojarzona. Lepiej pogadam z Fede, w końcu to on powinien przejąć inicjatywę. Jeśli uda mi się coś z niego wyciągnąć ten wyjazd może ich połączyć!
-Zaraz wracam. – wstaję z łóżka
-Dokąd idziesz? – zielone oczy blondynki wpatrują się we mnie ze zdziwieniem.
-Później ci wszystko opowiem. – mówię wymijająco po czym wychodzę na zewnątrz. Idę przez dosyć stromą górkę, ale w końcu staję przed domkiem chłopaków. Bez zastanowienia pukam do drzwi. Po chwili ukazuję się w nich Broadwey-Hej, możesz zawołać tu Fede? – proszę
-Wejdź. – ustępuje mi miejsca, a ja wykonuję jego polecenie.
   Wszędzie walają się sterty ubrań. Błagam! Jesteśmy tu zaledwie 20 minut, a tu już jest istny burdel. Mimowolnie szukam wzrokiem Leona, którego nie znajduję. Idę w głąb domku i widzę drzwi do drugiego pokoju, są otwarte więc od razu dostrzegam Verdasa leżącego na łóżku z gitarą i słuchawkami na uszach. Jego wzrok wlepiony jest w ścianę, widać, że intensywnie nad czymś rozmyśla. Kurcze, on jest taki niezwykły ..  Po kilku sekundach otrząsam się i patrzę na drugie łóżko, na którym siedzi Fede z telefonem w ręce.
-Psst – szepcze, a mój brat podnosi głowę znad urządzenia. Nieudolnie próbuję przetłumaczyć mu na migi aby wyszedł z pokoju i na szczęście jakoś udaję mi się z nim porozumieć. Brunet wstaję i podchodzi do mnie.
-Co jest? – pyta
-Musimy pogadać. – mój głos jest cichy. Nie chcę żeby Leon mnie usłyszał. Jak na razie nie jestem gotowa, aby z nim porozmawiać.
Łapię mojego brata za nadgarstek i ciągnę go za sobą na zewnątrz. Kiedy znajdujemy się na świeżym powietrzu proponuje abyśmy się przeszli.
-No więc co jest tak ważne, aby przerywać mi oglądanie filmu?
-Wiem, nie powinnam się wtrącać, ale chyba mamy to w genach .. – zaczynam –Braciszku, powiedz mi tak szczerze, czy czujesz coś do Ludmiły? – nie bawię się w subtelności.
-Co to w ogóle za pytanie? – burzy się
-Normalne pytanie, skoro ty możesz wtrącać się w moje życie to ja mogę się wtrącać w twoje. – kręci głową z dezaprobatą –Więc? – wzdycha
-Tak. – przyznaję się –Miałem zamiar dziś, nad jeziorem zaprosić ją na randkę, ale jak widzę nici z niespodzianki. – w środku cała piszczę z radości. Kurcze, to takie wspaniałe, że mój brat się zakochał i to jeszcze w mojej najlepszej przyjaciółce! Znają się już tyle lat.. Wiedziałam!
-Spokojnie, nic jej nie powiem. – przytulam się do niego.  -Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę.– odrywam się od niego z uśmiechem.
-Tak właściwie to nawet nie wiem kiedy się to stało. – śmieje się –Któregoś dnia po prostu uświadomiłem sobie, że czuję się przy niej jakiś taki .. szczęśliwy. – mówi rozmarzony. Nigdy nie widziałam go w takim stanie- oczywiście w pozytywnym sensie. Nareszcie pomyślał o kimś na poważnie i to jeszcze o Lu!
-I co? Plany nadal aktualne? – patrzę na niego
-Tak, przecież nie mogę wiecznie bać się swoich uczuć, nie? – zaczynam analizować jego słowa. Może ja to robię? Może to ja boję się swoich uczuć? Od zawsze trzymałam chłopaków na dystans, nawet swojego własnego chłopaka. Z Leonem było inaczej, przy nim nad niczym się nie zastanawiam, po prostu robię to co czuję. W jego towarzystwie jestem sobą, jestem szczęśliwa. Straciłam go, bo bałam się, że nie zapanuję nad uczuciami. Dlaczego? To była przyjaźń, wyjątkowa, ale przyjaźń, a ja ją zniszczyłam. Mogłam mu chociaż to wyjaśnić, a ja zwyczajnie oddaliłam się od niego traktując go jak powietrze. Żałuję tego wszystkiego.
-Leon ci tak błądzi po głowie?  - zgaduję brunet. Skoro mój brat zdobył się na szczerość, to ja mogę zrobić to samo.
-Gdybyś wiedział jak bardzo. – uśmiecham się do siebie
-Ale ty chyba nie..
-Nie zakochałam się w nim. – zaprzeczam od razu –Po prostu tęsknie.
-Tak właściwie to czemu się już nie spotykacie? – patrzy na mnie.
-Przeze mnie. – obwiniam się –Po prostu źle go potraktowałam.
-Co? – o mało nie parska śmiechem –Ty? Leona? Jeszcze kilka dni temu ochrzaniałaś mnie za to, że się wtrącam. – przypomina
-Tak, ale przemyślałam naszą rozmowę i postanowiłam, że trochę ograniczę nasze kontakty, więc niestety zaczęłam go zwyczajnie olewać, a on teraz nie chcę ze mną rozmawiać. – wyjaśniam. Kątem oka dostrzegam poczucie winy wymalowane na jego twarzy.
-Mam go jakoś przekonać ? – proponuje przejęty. Nie chciałam żeby się obwiniał.
-Nie, sama to załatwię i nie przejmuj się tym, sama do tego doprowadziłam– zapewniam go –A teraz idź lepiej porozmawiać z Ludmiłą. – uśmiecham się, a chłopak odwzajemnia gest.
-Trzymaj kciuki. – mruga do mnie po czym zawraca do naszego domku. To niesamowite, Fede i Ludmiła. Jestem pewna, że się zgodzi, widzę jak na niego patrzy, jak się do niego uśmiecha. No cóż, pozostaje mi tylko czekać.

♥♥
Siadam na mostku i ściągam buty. Kładę je obok siebie, a stopy delikatnie zanurzam w wodzie. Kiedy czubki moich palców stykają się z cieczą przechodzi po mnie dreszcz. Tak jak myślałam, jest bardzo zimna. W końcu jednak całe moje stopy znajdują się w jeziorze. Macham nimi czując przyjemne uczucie wolności.
    Po chwili obok mnie zauważam cień.Spodenki sięgające lekko ponad kolana, koszulka z krótkim rękawem i włosy postawione do góry. Pomimo tego, że jest to tylko cień i tak potrafię rozpoznać do kogo on należy. Choć jest miliony takich cieni, ten należy do jednej, wyjątkowej osoby. Tą osobą jest Leon Verdas.

                                   *****************************************************
                                     ***************************************************
Dopiero teraz doceniam te czerwone kreseczki pod słowami znane jako podkreślenia błędów! Nawet nie wiecie ile gaf zasadziłabym gdyby nie to ;d Pozjadałam literki i zamiast "spodenki" wyszłoby "sodenki" itp. Jestem zamyśloną i rozkojarzoną loszką, więc tak bywa ;D
Przechodząc do rozdziału - wyszedł taki sobie, nic szczególnego się nie dzieje, no chyba że mam tu jakiś fanów Fedemiły :DD Leonetty w rozdzialiku nie było, jedynie rozmyślania Violki o niej i Leosiu. Tak szczerze, to chciałabym już opisywać ich jako parę, ale niestety zaplanowane mam to dopiero na daaalsze rozdziały ;/ Wracając do Federico i Ludmiły to miałam wątpliwości (nadal mam) czy połączyć go z Fran czy z Lu. Zawsze jak leciała Violka, to marzyłam, żeby chociaż przez jeden odcinek była Fedecesca, ale kiedy pojawiła się Fedemiła to nawet się cieszyłam ;D Takie wątpliwości jak Violka przy Leonie i Tomasie normalnie :D Dobra, kończę pisać, bo notka wyjdzie dłuższa niż rozdział xd Pozdrawiam wszystkich czytelników! Widzimy się w następnym poście! ♥






6 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny.
    Fedemiła będzie? Oni są słodcy, ale Leonetta bardziej.
    Ja akurat lubię wszystkie pary z serialu, ale pierwsze miejsce ma Leonetta, potem Fedemiła, a potem Diegocesca.
    Violka chce wszystko naprawić. Wierzę, że jej się uda.
    Perełka. Arcydzieło. Cudeńko.
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
    Pozdrawiam Patty;*
    Buziaczki:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Misia wybacz.
    Mam nadzieje ze nie jesteś zła ze dop teraz komuje ale teraz się dop ogarnęłam. Rozdział boski.
    Dawaj tu Leonette.
    Czekam na nexta.
    Zapraszam też do mnie.
    Besos:-*
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana na moim blogu
    http://kochamleonetteforever.blogspot.de/2016/03/lba-x4.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero zaczełam czytać a ta mi się spidobał
    !
    genialne
    cudowne
    brak mi słów !!!1
    ten komentarz nalezy się wszystkim rozdziałom !!!!!
    czekam na next >>>>>

    OdpowiedzUsuń

Theme by violette