wtorek, 19 kwietnia 2016

Rozdział 7 ~Potrzebuję Cię~

    Mija kilka dni. Mój ojciec robi się jeszcze bardziej agresywny i niebezpieczny, a reszta domowników jest niczego nieświadoma. Muszę w końcu powiedzieć o tym Fede, powinien znać prawdę.
   Delikatnie uchylam drzwi prowadzące do pokoju bruneta i kiedy widzę go chrapiącego na łóżku podchodzę i zaczynam go budzić. Po kilku nieudanych próbach zrywam z niego pościel  i dopiero to sprawia, że oczy chłopaka otwierają się.
-Co chcesz? – pyta sennym głosem sięgając po komórkę. Włącza wyświetlacz i odkłada urządzenie na miejsce –Dopiero 7:00, a pierwszej lekcji nie ma. – mruczy niezadowolony
-To nieważne, muszę ci o  czymś powiedzieć. – podnosi się do pozycji siedzącej, a ja spoczywam obok niego.
-Chodzi o tatę. – nabieram powietrza do swoich płuc,  on patrzy na mnie zdezorientowany -Zauważyłeś, że ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje?
-Stracił pracę, więc chyba ma prawo chodzić lekko poddenerwowany. – przeciera oczy zirytowany. Wzdycham cicho.
-Federico, ostatnio o mało mnie nie pobił kiedy go o to spytałam. – na twarzy mojego brata maluje się wściekłość i zdenerwowanie.
-Przestań wygadywać o nim takie głupoty. – warczy, a ja wzdrygam się. –Tata tak wiele dla nas robi, a ty opowiadasz o nim takie rzeczy!
-Jesteś nim zaślepiony! Przejrzyj na oczy jaki jest naprawdę! – chłopak prycha.
-Lepiej stąd wyjdź, nie chcę słuchać twoich idiotyzmów. – zrywam się z łóżka i wychodząc przesadnie trzaskam drzwiami jego pokoju. Jak on może mi nie wierzyć?! Wiedziałam, że jak zwykle będzie go bronił. Kolejna osoba na której się zawiodłam.

♥♥
Wchodząc do szkoły szukam wzrokiem mojego najlepszego przyjaciela, ale kiedy go odnajduję wcale nie jest mi lepiej. Śmieje się razem z Clarissą, której ręka spoczywa na jego ramieniu. Nie wierze w to! Najpierw Fede, teraz León. Podchodzę do nich w skutek czego na twarzy Flórez pojawia się niezadowolenie. Verdas widząc to odwraca się zauważając mnie.
 -Hej. – uśmiecha się, lecz nie odwzajemniam tego. –Coś się stało? – pyta zmieszany
-Tak. – odpowiadam krótko
-Dobra, możesz przyjść później? Aktualnie rozmawiamy. – wtrąca blondynka, a mnie natychmiast podnosi się ciśnienie. Kolejna osoba, której po prostu nienawidzę. 
-Clarissa. – karci ją szatyn, a ona wywraca oczami. –Możesz zostawić nas samych? – zwraca się do niej, a kiedy dziewczyna już chcę coś powiedzieć przerywam jej machnięciem dłoni
-Spokojnie, lepiej to wy sobie porozmawiajcie. – uśmiecham się sztucznie i wymijając ich odchodzę.  Za chwilę jednak czuję rękę na moim nadgarstku, a kiedy chłopak odwraca mnie w swoją stronę spotykam się z dwoma szmaragdami wpatrującymi się we mnie z troską.
-Powiesz mi? – kiwam delikatnie głową, a on puszcza mnie i proponuje abyśmy się przeszli. Opowiadam mu o sytuacji z rana, a kiedy kończę zagryzam wargę.
-Przyznam, że nie spodziewałem się po nim tego. – przeczesuje lekko swoje kasztanowe włosy, a ja staram się nie zwracać na to uwagi.
-Tak, właśnie tego się obawiałam. Dla Federico mój ojciec zawszę będzie ideałem, wzorem do naśladowania. – nagle czuję jak jego dłoń splata się z moją.
-Dla mnie kto inny jest ideałem. – posyła mi uśmiech i kiedy już chcę coś powiedzieć przerywa mu dzwonek na lekcje.Chłopak klnie pod nosem na co cicho chichoczę. –Muszę iść po książki, widzimy się później. – puszcza mnie i odbiega. Jak zwykle w nieodpowiednim momencie! Ciekawe co León chciał mi powiedzieć.
Nie zastanawiając się dłużej idę w stronę klasy. Matma.. Ten dzień robi się coraz gorszy.

♥♥
Słysząc trzask drzwi frontowych i co najmniej niecenzuralne słowa brzmiące w niskim, męskim głosie zdaję sobie sprawę, że mój ojciec wrócił.
-Tato, spokojnie. –drugi, znajomy głos rozchodzi się po domu. O proszę. Federico też postanowił przyjść. Musiał odczekać 2 godziny żeby nie spotkać się ze mną po szkole?
-Gdzie Violetta? – słysząc swoje imię wzdrygam się. Czego on ode mnie znowu chcę?  -Violetta! – przełykam ślinę i jak najszybciej podążam do źródła hałasu. Kwaśna mina mężczyzny mierzy mnie już od samego wejścia.
-Tak? – pytam przestraszona na co mój brat przewraca oczami.
-Co tu robił wczoraj.. – pociera głowę ręką próbując przypomnieć sobie imię mojego przyjaciela. . –Ten León, co on tutaj robił? – mierzy mnie złowrogim wzrokiem przez co czuję się niekomfortowo.
-Odprowadził mnie do domu. – tłumaczę. Naprawdę mając 19 lat muszę mu się spowiadać? Damian wzdycha groźnie i ściska ręką mój nadgarstek.  Patrzę na niego z przerażeniem w oczach.
-Nie chcę go więcej widzieć, zrozumiałaś?! – warczy, a zaciskam powieki powstrzymując łzy. –Więcej go nie zobaczysz, prawda?– niezdolna do żadnego ruchu delikatnie kiwam głową i czując swobodę w lewej ręce uciekam do swojego pokoju. Nienawidzę go!  -Ani waż mi się z nim widywać! – słysząc krzyk za swoimi plecami trzaskam drzwiami i rzucam się na łóżko cicho szlochając. Mam już dosyć mojego ojca! Odkąd stracił pracę codziennie się na mnie wyżywa!
    Nie słuchając jego rozkazów wyciągam telefon i dzwonię do osoby, której teraz najbardziej potrzebuję. Jeden sygnał, drugi  i wciąż cisza.
    Nagle słysząc dzwonek telefonu odbieram z nadzieją usłyszenia głosu Verdasa, ale zamiast tego głos Ludmiły odbija się echem w moim umyśle.
-Posłuchaj, ostatnio jakoś dziwnie się zachowujesz. – stwierdza –Federico mówił, że dzieję się z tobą coś dziwnego. – prycham zirytowana jej słowami. Nie wierzę. Mój brat jest całkowicie zaślepiony. 
-Ze mną? Lepiej niech powie co wydarzyło się naprawdę. – zagryzam wargę.
-Violetta nie wiem co się ostatnio z tobą dzieje. W ogóle się nie widujemy, na dodatek zamiast wspierać swojego ojca w takich trudnych chwilach ty opowiadasz o nim same złe rzeczy. – jej słowa uderzają prosto w moje serce. Nie wierzę, że rozmawiam z moją najlepszą przyjaciółką. Chyba cały świat postanowił kopnąć w dupę Violette Castillo.
-Słucham? – nie dowierzam jej słowom. 
-Nie poznaję cię.  – jej głos z przyjaznego, sympatycznego zmienia się na kąśliwy i dobijający.
-To ja nie poznaję ciebie. – syczę do słuchawki kończąc połączenie. Nie wierze! Po prostu nie wierze! Co ja takiego zrobiłam? Mój ojciec, Fede, a teraz nawet Ludmiła.
Kiedy na wyświetlaczu dostrzegam imię Leóna natychmiast odbieram.
-Vilu, wszystko w porządku? – jego troskliwy głos sprawia, że na moim sercu rozlewa się fala ciepła.
-Potrzebuję cię. – mówię z łzami w oczach
-Już jadę. – oznajmia od razu, a ja odkładam telefon i wychodzę z pokoju. Cicho pokonuję stopnie z nadzieją zostania niezauważoną i kiedy już łapię za klamkę powstrzymuje mnie czyjś dłoń. Przełykam ślinę i kiedy odwracam się dostrzegam Federico.
-Miałaś nigdzie nie wychodzić. – przypomina. Cholera! Czy to naprawdę jest mój brat?
-To nie twoja sprawa. – syczę wściekła. Brunet odsuwa się lekko krzyżując ręce. Nie mając ochoty go dłużej słuchać wychodzę z domu i idę jak najdalej od tych ludzi wypatrując samochodu Leóna. 

♥♥
-Mój ojciec zabronił nam się widywać, mówiłam że to zły pomysł. – spuszczam głowę załamana ponownie wtulając się w jego tors. Zamykam oczy delektując się jego idealnym zapachem. Nie ma mowy żebym go więcej nie zobaczyła. To jedyna osoba, która mnie wspiera, której ufam. 
-Spokojnie, nie zostawię cię. – na moją twarz wkrada się delikatny uśmiech, za który karcę się w myślach. Ostatnio jakoś sam pojawia mi się na twarzy w pobliżu Leóna. Podnoszę głowę patrząc w jego piękne tęczówki. Wtedy szatyn zbliża do mnie swoją twarz przez co robi mi się gorąco. I kiedy już zaczynam tracić resztki zdrowego rozsądku z powodu jego bliskości słyszę głośne stuknięcie w drzwi. León oddala się ode mnie i zbliża się do źródła hałasu.  Gdy słyszę swoje imię wykrzyczane przez znajomy mi głos zamieram. Co on tutaj robi?!
   Zielonooki wzrokiem odprowadza mnie za ścianę oddzielającą kuchnię od salonu. Nie zastanawiając się więc chowam się słysząc dźwięk uchylania drzwi.
-Dzień dobry. – wymuszona uprzejmość Leóna odbija się echem po pomieszczeniu. Przywieram do ściany zamykając oczy.
-Gdzie jest moja córka?! – chrypie mój ojciec. Przełykam głośno ślinę  modląc się aby mnie nie zauważył.
-Violetta? Ostatnio widziałem ją kiedy wychodziła ze szkoły. – łga mój przyjaciel. Sprowadzam na niego tyle problemów, że robi mi się wstyd od samego słuchania tej rozmowy.
-Myślisz, że ci uwierzę gówniarzu?! – głos Damiana staję się coraz bardziej agresywny. Zaczynam drżeć ze strachu.
-Proszę stąd wyjść. – stanowczy głos Leóna wprawia mnie w osłupienie.
-Kim pan jest? – dociera do mnie kobiecy głos. Szelest papierowej torby i stukania szpilek sprawia, że nie mam pojęcia co się właśnie dzieje –Proszę stąd wyjść, bo wezwę policję. – po tych słowach rozlega się trzask drzwi, a za chwilę obok mnie pojawia się Verdas. Chwyta moją dłoń i zapewniając, że mój ojciec już poszedł prowadzi mnie w stronę właścicielki pięknego głosu. Zauważam przed sobą śliczną, wysoką kobietę przyodzianą w białą, elegancką sukienkę i złoty naszyjnik opasujący jej szyję.
-Mamo, to jest Violetta. Violetta to moja mama Angie. – przedstawia nas sobie León. Ściskam dłoń blondynki posyłającej mi ciepły, serdeczny uśmiech. Nie wygląda jakby była jego mamą, wydaję się być bardzo młoda, ale po jej wyrazie twarzy wnioskuje, że na pewno jest bardzo miłą kobietą.
    Po kilku minutach wyjaśniania, że nie jesteśmy razem i dosyć bolesnej dla mnie opowieści o moim ojcu kobieta przytula mnie delikatnie jak bliską, dobrze znaną jej osobę. Wtulam się w nią jak we własną matkę, z którą nie mogłabym pozwolić sobie na taki gest.  Kobieta odrywa się ode mnie ścierając kciukami łzy świdrujące w moich oczach.
-Pamiętaj, że zawsze możesz do nas przychodzić. – zapewnia blondynka po czym odsuwa się lekko
pozwalając aby tym razem León mnie objął. Jego ramiona jak zwykle mnie uspokajają. Czując pocałunek, który składa na moich włosach rumienie się lekko. –Violu napijesz się herbaty? – wyswobadzam się z uścisku szatyna i dopiero w tej chwili zauważam, że pani Verdas znajduję się w kuchni.

-Chętnie, jeśli to nie problem. – kobieta posyła mi pobłażliwy uśmiech, a ja z Leónem podchodzimy do niej. Teraz już wiem, na kogo mogę naprawdę liczyć. 

                      ********************************************************
                        ****************************************************** 
Hej! Rozdział krótki, ale dosyć dużo się dzieje! :D Mama Leóna jak widać polubiła Vils, za to Ludmiła ją nieźle zawiodła. Nie będę się za bardzo rozpisywać, napiszę tylko tyle, że dziękuje wam za wszystkie komentarze pod OS czy innymi rozdziałami. Bardzo motywuje mnie to do pisania :D  Nie przedłużając życzę miłego dnia, a raczej nocy Xd  Kocham was ♥ ~Alexa

10 komentarzy:

  1. Co za cuudo!
    Nie mogę uwierzyć, że Fede i Lu są tak głupi -,-
    Jezuu! Normalnie zawał
    Na szczęście Lajon będzie przy niej zawsze. Prawda?
    Perfect!
    Ideolo!
    Czekam na next ;*
    I zapraszam do mnie :)
    ~Patty

    OdpowiedzUsuń
  2. No co za szmaciarz! Jak on tak może własną córkę traktować?! A Fede?! To dopiero przegięcie. Zamiast ją wspierać i jej uwierzyć twierdzi, że zmyśla. A Lu? Też przegięła. Ma szczęście V może liczyć na Leona. Nie może się z nim spotykać, ale mimo to robi to. Ehhh oby ten bydlak niczego jej nie zrobił jak ona wróci do domu.
    Zajebisty.
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Heejka!
      Kochanie, tak bardzo, bardzo przepraszam, że jestem dopiero teraz :c
      Po prostu kompletnie nie miałam czasu, ale nie zapomniałam, wróciłam, przeczytałam i komentuje ;)

      Rozdział piękniutki! *-*
      Nawet nie wiesz jak uwielbiam je czytać, mogłabym to robić w nieskończoność :D
      Po prostu masz talent do pisania, cholernie wielki 😍
      Fede mnie wkurzył!
      AGH, jak on mógł do bronić?!
      Vils musiało to strasznie zaboleć ;-;
      Aż mnie rozśmieszyło to jak ojciec chciał jej zabronić spotykania się z Leonkiem XD Pfff...coś temu facetkowi bije na banie!Radzie ograniczyć alkohol, nie każdemu służy :P
      Na szczęście pojawiła się Angie obrońca uciśnionych i Damian -nie oszukujmy się- spieprzył :'D
      I bardzo dobrze, hihi
      Mógłby nie wracać ;)) Przemyśl to XDXD
      Jeszcze Luśka, tej też coś na łeb bije xD Dobra, może i zakochała się w Federze, ale FEDER PIEPRZY powinna przynajmniej wysłuchać Vils, prawda?Czy przynajmniej raz mówię mądrze? :')
      Ale nie jestem w stanie się gniewać, bo przeplata się tu wszędzie nasz Leosiek, a on jest taki hdjsh no i cudnie ^^
      Na dodatek tak ją wspiera i ja już się po prostu rozpływam :'3
      Pragnę kolejnego rozdziału!
      Ugaś me pragnienie XD (ja pitole, co ja pisze, nie odbierze tego INACZEJ HAH )
      Kocham ❤
      Buziako :**
      💖❤💖

      Usuń
  4. Fede nie uwierzyl wlasnej siostrze jak on mogl ;/ Wszyscy ja zawiedli ale na szczescie jest Leon ! Nasz bohater zawsze wie jak wyjsc z opresji ;) <3 Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fede ty durniu, gminie, kurwa jak mogles nie uwierzyć Vivi.
    Ten przyjebany ojciec mnie wkurza
    Rozdział zajebisty
    Pozdrawiam
    Marzena
    Zapraszam do siebie w wolnych chwilach
    http://nie-oczekiwana-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Theme by violette