poniedziałek, 2 maja 2016

Rozdział 9 ~Wiem na kim mogę naprawdę polegać~

-Co ty wyprawiasz gówniarzu! – krzyczy wściekły –I co robisz w moim domu? – zbliża się do mnie. Momentalnie zaciskam dłonie w pięści przygotowując się na ostateczność. Gdy brunet patrzy na niewidzialny punkt obok mnie jego kroki ustępują. Odwracam głowę przez ramię dostrzegając  Federico. Po jego minie domyślam się, że widział wszystko, przynajmniej to co w końcu powinien zobaczyć.
-Tato.. – wykrztusza z siebie zbliżając się do mężczyzny.On jedynie przełyka ślinę z łagodnym jak jedwab wyrazem twarzy. –Co tu się dzieje? – staję twarzą do niego. Źrenice Damiana powracają do naturalnego stanu, a z ust wydobywa się jedynie nerwowy śmiech.
-Synu, chyba nie sądzisz, że zrobiłbym krzywdę twojej siostrze. – jego głos drży. Ściera pot z czoła patrząc na Federico ze skruchą. Wykorzystując całą tą sytuację zbliżam się do przerażonej i roztargnionej Violetty.
-Już dobrze. – szepcze wprost do jej ucha dyskretnie wyciągając do niej swoją dłoń, na której ląduję jej ręka. Splatam nasze palce posyłając jej subtelny uśmiech, który dziewczyna odwzajemnia. Za chwilę  jednak skupiam całą swoją uwagę na Federico i jego ojcu, którzy w tym momencie toczą walkę na wzrok.
-Nie jesteś już moim ojcem. – syczy chłopak co wyraźnie boli Damiana. -Jeśli mama dowie się o tym co tu zaszło to także nie zawaha się skończyć z tą chorą atmosferą. – ostrzega, a na twarzy bruneta pojawia się lęk.
-Ona nie może się o tym dowiedzieć. – skamle.
-To już zależy od ciebie i od tego czy Violetta dalej będzie musiała przez ciebie cierpieć. – Castillo mierzy nas po kolei wzrokiem i kiedy jego spojrzenie zatrzymuję się na mnie widzę, że to nie jest jeszcze koniec jego chorych działań.
    Powoli wymija Federico i odwracając się do nas plecami odchodzi. Słysząc trzask drzwi frontowych wszyscy oddychamy z ulgą. Widząc, że chcą ze sobą porozmawiać puszczam dłoń mojej przyjaciółki pozwalając, aby brunet ją przytulił.
-Przepraszam, że ci nie wierzyłem. – odrywa ją od siebie.
-W porządku, wiem ile znaczyło dla ciebie powiedzieć coś takiego. – gładzi jego ramie, a na twarzy chłopaka pojawia się wyraźny smutek i przygnębienie.
-León. – zwraca się do mnie. –Dzięki, nie wyobrażam sobie kogoś innego, kto tak dobrze mógłby zadbać o moją siostrę. – posyłam mu uśmiech, a on klepie mnie w ramie po czym odchodzi przepełniony bólem i rozczarowaniem.
   Zwracam wzrok na Violette. W jej oczach pojawiają się łzy, ale tym razem nie są to łzy spowodowane cierpieniem czy smutkiem. Jest szczęśliwa, co sprawia, że ja także tak się czuję.
Szatynka rzuca mi się na szyję.

-Nie wiem jak bym sobie bez ciebie poradziła. – szepcze, a ja gładzę lekko jej plecy –Dziękuje. – kwili, a ja wyswobadzam się z jej uścisku. Patrzę w jej piękne tęczówki w kolorze słodkiej czekolady posyłając jej uśmiech.
♥♥
Idąc przez korytarz coś, a raczej ktoś uniemożliwia mi pójście naprzód. Tym kimś jest moja przyjaciółka, Ludmiła.
-Violu, możemy porozmawiać? – pyta głosem przypominającym małą, bezbronną dziewczynkę, która ma ochotę się rozpłakać.
-Dobrze. – zgadzam się, a ona dołącza do mnie. Razem wychodzimy ze szkoły i w milczeniu przemierzamy tą samą alejkę co zwykle.
-Posłuchaj, chciałam cię przeprosić. – zaczyna, a ja patrzę na nią. –Byłam głupia, dopiero kiedy Federico mi wczoraj o wszystkim opowiedział...
-W porządku Ludmiła, ludzie robią różne głupoty przez miłość. – blondynka zabawnie porusza brwiami na co śmieje się pod nosem.
-Mówisz o Leónie? – dźga mnie w biodro, a ja przewracam oczami.
-Mówię o tobie i Federico. – protestuje, a ona unosi ręce w geście obrony.
-Vilu, powiedz mi tak szczerze, czujesz coś do Leóna? – nie bawi się w subtelności. Natychmiast oblewa mnie rumieniec na co przyjaciółka uśmiecha się triumfalnie.
-Sama nie wiem, ostatnio stał się dla mnie kimś ... bardzo ważnym. – przyznaje skrępowana.
-Ważnym jak przyjaciel czy ..
-Nie wiem Lu, sama już  się w tym pogubiłam.  – przerywam przyjaciółce –On zawsze przy mnie jest, wspiera mnie, ale nie wiem czy jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. – wzdycham cicho, a ona kiwa głową z dezaprobatą.
-Jezu Violka, ogarnij się. Przecież nawet ja pomimo tego, że nie widywałyśmy się i nie rozmawiałyśmy widzę jak mu na tobie zależy, a ty jesteś przy nim taka .. rozpromieniona. – żywo gestykuluje rękami na co cicho chichoczę.
-Lu, on może mieć każdą dziewczynę...
-Ale on chcę ciebie! – jej głos podnosi się do tego stopnia, że prawię piszczy.
-Ty to sobie dopowiedziałaś. – śmieje się, a blondynka patrzy na mnie spode byka
-To dlaczego przychodził, pocieszał cię, nawet wygarnął Federico to, że cię nie wspiera? – robi przerwę próbując zbudować napięcie –Bo mu na tobie zależy i to bardzo! Nie przyszedł do żadnej innej, tylko do ciebie! Obudź się! – macha mi rękami przed twarzą, a do mnie dociera, że ma trochę racji. Przez te ostatnie dni, tygodnie to León wciąż był przy mnie, stał na pierwszym miejscu w moim życiu. A kiedy chciał mnie pocałować ja czułam, że też tego chcę.
-Okey, a teraz możemy zmienić temat? – pytam zażenowana, a ona przewraca oczami.
-Dobra, ale jeszcze wrócimy do tej rozmowy. – grozi mi palcem na co obie wybuchamy śmiechem.  –Czas nadrobić ten stracony czas! – oświadcza obejmując mnie ramieniem i razem idziemy przed siebie. W końcu wróciła stara, dobra Ferro. 
♥♥
Siedzę na łóżku z książką i uczę się już od 2 godzin. Przez te wszystkie problemy z tatą moje oceny się pogorszyły, no i frekwencja także. Muszę dostać przynajmniej 3 z matmy, bo Benitez mnie udupi, a tego wolałabym uniknąć. Kiedy czuję mrowienie w okolicy uda niechętnie podnoszę telefon. Widząc numer Leóna uśmiecham się do siebie.
L: Hej, jak się czujesz?
V: Dobrze, jeśli można tak powiedzieć po 2 godzinach ślęczenia nad matematyką  :D
L: Jeśli chcesz mogę przyjechać i ci pomóc :)
V: Nie trzeba, poradzę sobie. I tak już bardzo dużo dla mnie zrobiłeś, dziękuje ;)
L: Drobiazg, ważne że w końcu jesteś bezpieczna.
V: Dziękuje za wszystko, do jutra :*
L: Do jutra :*
Odkładam urządzenie z wielkim uśmiechem na twarzy. Nawet kiedy go tu nie ma czuję jego wsparcie. Jest taki kochany. Wciąż w głowie utkwiło mi to kiedy mówił jak mu na mnie zależy. Czuję, że przez ten cały czas stał się dla mnie kimś bardzo ważnym. Nawet przez te kilka dni najważniejszym. Ale czy to oznacza, że się w nim zakochałam? León bardzo mi się podoba i czuję się przy nim szczęśliwa, ale to raczej nie jest nic więcej niż przyjaźń, zresztą sama już nie wiem.
    Odkładam książki na bok i składając dłonie kładę na nich swoją głowę. Wzdycham przypominając sobie wydarzenia z ostatnich tygodni. To co się działo uświadomiło mi na kim mogę naprawdę polegać, a tą osobą okazał się być León Verdas.

  
               **************************************************************
                 ************************************************************
Heeejo! Widzicie jaka jestem systematyczna? :DD Złapałam trochę weny i jest! Może i nie najlepszy, aleee następny rozdział będzie o wiele ciekawszy, obiecuje! Nie mam już za dużo czasu, więc jak zawsze dziękuje za wszystkie komy pod poprzednim rozdziałem! Kocham was! ♥ ~Alexa

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Czy tyśty kobito zwariowała?!
      Ja chce Lajonette!
      Prosze 😘😘😘
      Tak ładnie
      *Mówi i robi mine szczeniaczka*
      Proszę!
      Fede zrozumiał...
      Ojciec ma na imie Damian?
      Mój brat tak sie nazywa...
      No comment!
      Pozdro
      Cyśka 👌👈

      Usuń
  2. Federico nareszcie się ogarnął! Brawo chłopie! Musiałeś zobaczyć to co zobaczyłeś żeby uwierzyć siostrze? Brawo. Wyraził swoje zdanie i nie chce znać ojca. Brawo. Lu pogodziła się z Vils. Vils nie dopuszcza do siebie, że się zakochała. Cóż. Kiedyś to nastąpi i będzie Leonetta.
    Cuuuddooowny :* ❤
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Heejka!
      Kochana, jak ja zazdroszczę tej twojej systematyczności! <3 I talentu, ale ćśśś
      Rozdział oczywiście perełka ^^

      TAK!Nareszcie, Federico, pominę to, że nie masz zbyt szybkiego refleksu, ale wreszcie przejrzałeś na oczy i choć trochę wygarnąłeś ojcu!Ludzie, naprawdę można pogratulować ;'3 To na pewno musiało być trudne :)
      No i Luśka też zmądrzała i przeprosiła Violę :'3
      Czyli wszystko powoli wraca do normalności :D
      Trza się majmy uczyć ;-;
      MAJMA TO ZUO!
      Musze kończyć, ale ponownie mówię, że rozdział przepiękny, a następny mój kom dłuższy *-*
      Kocham <33
      Buziaki :**
      <3

      Usuń
  4. Swietny ;) Fede widzial w koncu tatusia w akcji !!! Teraz juz wie przez co Vilu przechodzila no i Lu tez sie przekonala jak jest na prawde ;) Leon no tak na niego zawsze mozna liczyc ;) Tak to milosc na ktora czekam w nastepnym rozdziale ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. GENIALNY WSPANIAŁY CUDOWNY
    DOSKONAŁY
    Leon ogarnij dupę TY KOCHASZ VIOLETTĘ
    Bierz się za nią
    Bo ci ucieknie
    I ty to samo V
    Miłość chodzi cie przed nosem
    Fede przejrzał na oczy
    Lu i V znów razem
    Czekam na kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu ;)
    leonettanewstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział.
    Violetta się zakochuje w Leonie, a on w niej.
    No bo inaczej by się o nią tak nie martwił.
    Feder poznał prawdę.
    Lu i Vils znów przyjaciółkami.
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam Patty;*
    Buziaczki:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Sprawdzam czy jedna z moich ukochanych blogerek coś wystawiła i nagle BUM.... BUM. Jest rozdział na który czekałam.
    Całuje Skuteczna P

    OdpowiedzUsuń

Theme by violette