-Co ty wyprawiasz gówniarzu! – krzyczy wściekły –I co robisz
w moim domu? – zbliża się do mnie. Momentalnie zaciskam dłonie w pięści
przygotowując się na ostateczność. Gdy brunet patrzy na niewidzialny punkt obok
mnie jego kroki ustępują. Odwracam głowę przez ramię dostrzegając Federico. Po jego minie domyślam się, że
widział wszystko, przynajmniej to co w końcu powinien zobaczyć.
-Tato.. – wykrztusza z siebie zbliżając się do mężczyzny.On
jedynie przełyka ślinę z łagodnym jak jedwab wyrazem twarzy. –Co tu się dzieje?
– staję twarzą do niego. Źrenice Damiana powracają do naturalnego stanu, a z
ust wydobywa się jedynie nerwowy śmiech.
-Synu, chyba nie sądzisz, że zrobiłbym krzywdę twojej
siostrze. – jego głos drży. Ściera pot z czoła patrząc na Federico ze skruchą. Wykorzystując całą tą sytuację zbliżam się do przerażonej i
roztargnionej Violetty.
-Już dobrze. – szepcze wprost do jej ucha dyskretnie
wyciągając do niej swoją dłoń, na której ląduję jej ręka. Splatam nasze palce posyłając
jej subtelny uśmiech, który dziewczyna odwzajemnia. Za chwilę jednak skupiam całą swoją uwagę na Federico i
jego ojcu, którzy w tym momencie toczą walkę na wzrok.
-Nie jesteś już moim ojcem. – syczy chłopak co wyraźnie boli
Damiana. -Jeśli mama dowie się o tym co tu zaszło to także nie zawaha się
skończyć z tą chorą atmosferą. – ostrzega, a na twarzy bruneta pojawia się lęk.
-Ona nie może się o tym dowiedzieć. – skamle.
-To już zależy od ciebie i od tego czy Violetta dalej będzie
musiała przez ciebie cierpieć. – Castillo mierzy nas po kolei wzrokiem i kiedy
jego spojrzenie zatrzymuję się na mnie widzę, że to nie jest jeszcze koniec
jego chorych działań.
Powoli wymija Federico i odwracając się do nas plecami
odchodzi. Słysząc trzask drzwi frontowych wszyscy oddychamy z ulgą. Widząc, że
chcą ze sobą porozmawiać puszczam dłoń mojej przyjaciółki pozwalając, aby
brunet ją przytulił.
-Przepraszam, że ci nie wierzyłem. – odrywa ją od siebie.
-W porządku, wiem ile znaczyło dla ciebie powiedzieć coś takiego.
– gładzi jego ramie, a na twarzy chłopaka pojawia się wyraźny smutek i
przygnębienie.
-León. – zwraca się do mnie. –Dzięki, nie wyobrażam sobie
kogoś innego, kto tak dobrze mógłby zadbać o moją siostrę. – posyłam mu
uśmiech, a on klepie mnie w ramie po czym odchodzi przepełniony bólem i
rozczarowaniem.
Zwracam wzrok na Violette. W jej oczach pojawiają się łzy,
ale tym razem nie są to łzy spowodowane cierpieniem czy smutkiem. Jest
szczęśliwa, co sprawia, że ja także tak się czuję.
Szatynka rzuca mi się na szyję.
-Nie wiem jak bym sobie bez ciebie poradziła. – szepcze, a
ja gładzę lekko jej plecy –Dziękuje. – kwili, a ja wyswobadzam się z jej
uścisku. Patrzę w jej piękne tęczówki w kolorze słodkiej czekolady posyłając
jej uśmiech.
♥♥
Idąc przez korytarz coś, a raczej ktoś uniemożliwia mi
pójście naprzód. Tym kimś jest moja przyjaciółka, Ludmiła.
-Violu, możemy porozmawiać? – pyta głosem przypominającym
małą, bezbronną dziewczynkę, która ma ochotę się rozpłakać.
-Dobrze. – zgadzam się, a ona dołącza do mnie. Razem
wychodzimy ze szkoły i w milczeniu przemierzamy tą samą alejkę co zwykle.
-Posłuchaj, chciałam cię przeprosić. – zaczyna, a ja patrzę
na nią. –Byłam głupia, dopiero kiedy Federico mi wczoraj o wszystkim
opowiedział...
-W porządku Ludmiła, ludzie robią różne głupoty przez miłość.
– blondynka zabawnie porusza brwiami na co śmieje się pod nosem.
-Mówisz o Leónie? – dźga mnie w biodro, a ja przewracam
oczami.
-Mówię o tobie i Federico. – protestuje, a ona unosi ręce w
geście obrony.
-Vilu, powiedz mi tak szczerze, czujesz coś do Leóna? – nie bawi
się w subtelności. Natychmiast oblewa mnie rumieniec na co przyjaciółka
uśmiecha się triumfalnie.
-Sama nie wiem, ostatnio stał się dla mnie kimś ... bardzo
ważnym. – przyznaje skrępowana.
-Ważnym jak przyjaciel czy ..
-Nie wiem Lu, sama już
się w tym pogubiłam. – przerywam przyjaciółce
–On zawsze przy mnie jest, wspiera mnie, ale nie wiem czy jest dla mnie kimś
więcej niż przyjacielem. – wzdycham cicho, a ona kiwa głową z dezaprobatą.
-Jezu Violka, ogarnij się. Przecież nawet ja pomimo tego, że
nie widywałyśmy się i nie rozmawiałyśmy widzę jak mu na tobie zależy, a ty
jesteś przy nim taka .. rozpromieniona. – żywo gestykuluje rękami na co cicho
chichoczę.
-Lu, on może mieć każdą dziewczynę...
-Ale on chcę ciebie! – jej głos podnosi się do tego stopnia,
że prawię piszczy.
-Ty to sobie dopowiedziałaś. – śmieje się, a blondynka
patrzy na mnie spode byka
-To dlaczego przychodził, pocieszał cię, nawet wygarnął Federico
to, że cię nie wspiera? – robi przerwę próbując zbudować napięcie –Bo mu na
tobie zależy i to bardzo! Nie przyszedł do żadnej innej, tylko do ciebie! Obudź
się! – macha mi rękami przed twarzą, a do mnie dociera, że ma trochę racji.
Przez te ostatnie dni, tygodnie to León wciąż był przy mnie, stał na pierwszym
miejscu w moim życiu. A kiedy chciał mnie pocałować ja czułam, że też tego
chcę.
-Okey, a teraz możemy zmienić temat? – pytam zażenowana, a ona przewraca oczami.
-Dobra, ale jeszcze wrócimy do tej rozmowy. – grozi mi
palcem na co obie wybuchamy śmiechem. –Czas
nadrobić ten stracony czas! – oświadcza obejmując mnie ramieniem i razem
idziemy przed siebie. W końcu wróciła stara, dobra Ferro.
♥♥
Siedzę na łóżku z książką i uczę się już od 2 godzin. Przez
te wszystkie problemy z tatą moje oceny się pogorszyły, no i frekwencja także.
Muszę dostać przynajmniej 3 z matmy, bo Benitez mnie udupi, a tego wolałabym
uniknąć. Kiedy czuję mrowienie w okolicy uda niechętnie podnoszę telefon. Widząc
numer Leóna uśmiecham się do siebie.
L: Hej, jak się czujesz?
V: Dobrze, jeśli można tak powiedzieć po 2 godzinach
ślęczenia nad matematyką :D
L: Jeśli chcesz mogę przyjechać i ci pomóc :)
V: Nie trzeba, poradzę sobie. I tak już bardzo dużo dla mnie
zrobiłeś, dziękuje ;)
L: Drobiazg, ważne że w końcu jesteś bezpieczna.
V: Dziękuje za wszystko, do jutra :*
L: Do jutra :*
Odkładam urządzenie z wielkim uśmiechem na twarzy. Nawet
kiedy go tu nie ma czuję jego wsparcie. Jest taki kochany. Wciąż w głowie
utkwiło mi to kiedy mówił jak mu na mnie zależy. Czuję, że przez ten cały czas
stał się dla mnie kimś bardzo ważnym. Nawet przez te kilka dni najważniejszym.
Ale czy to oznacza, że się w nim zakochałam? León bardzo mi się podoba i czuję
się przy nim szczęśliwa, ale to raczej nie jest nic więcej niż przyjaźń,
zresztą sama już nie wiem.
Odkładam książki na bok i składając dłonie kładę na
nich swoją głowę. Wzdycham przypominając sobie wydarzenia z ostatnich
tygodni. To co się działo uświadomiło mi na kim mogę naprawdę polegać, a tą
osobą okazał się być León Verdas.
MOJA!
OdpowiedzUsuńTyśty moja!
Czy tyśty kobito zwariowała?!
UsuńJa chce Lajonette!
Prosze 😘😘😘
Tak ładnie
*Mówi i robi mine szczeniaczka*
Proszę!
Fede zrozumiał...
Ojciec ma na imie Damian?
Mój brat tak sie nazywa...
No comment!
Pozdro
Cyśka 👌👈
Federico nareszcie się ogarnął! Brawo chłopie! Musiałeś zobaczyć to co zobaczyłeś żeby uwierzyć siostrze? Brawo. Wyraził swoje zdanie i nie chce znać ojca. Brawo. Lu pogodziła się z Vils. Vils nie dopuszcza do siebie, że się zakochała. Cóż. Kiedyś to nastąpi i będzie Leonetta.
OdpowiedzUsuńCuuuddooowny :* ❤
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Miejscóweczka :D
OdpowiedzUsuńHeejka!
UsuńKochana, jak ja zazdroszczę tej twojej systematyczności! <3 I talentu, ale ćśśś
Rozdział oczywiście perełka ^^
TAK!Nareszcie, Federico, pominę to, że nie masz zbyt szybkiego refleksu, ale wreszcie przejrzałeś na oczy i choć trochę wygarnąłeś ojcu!Ludzie, naprawdę można pogratulować ;'3 To na pewno musiało być trudne :)
No i Luśka też zmądrzała i przeprosiła Violę :'3
Czyli wszystko powoli wraca do normalności :D
Trza się majmy uczyć ;-;
MAJMA TO ZUO!
Musze kończyć, ale ponownie mówię, że rozdział przepiękny, a następny mój kom dłuższy *-*
Kocham <33
Buziaki :**
<3
Swietny ;) Fede widzial w koncu tatusia w akcji !!! Teraz juz wie przez co Vilu przechodzila no i Lu tez sie przekonala jak jest na prawde ;) Leon no tak na niego zawsze mozna liczyc ;) Tak to milosc na ktora czekam w nastepnym rozdziale ;)
OdpowiedzUsuńGENIALNY WSPANIAŁY CUDOWNY
OdpowiedzUsuńDOSKONAŁY
Leon ogarnij dupę TY KOCHASZ VIOLETTĘ
Bierz się za nią
Bo ci ucieknie
I ty to samo V
Miłość chodzi cie przed nosem
Fede przejrzał na oczy
Lu i V znów razem
Czekam na kolejny !
Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu ;)
OdpowiedzUsuńleonettanewstory.blogspot.com
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńVioletta się zakochuje w Leonie, a on w niej.
No bo inaczej by się o nią tak nie martwił.
Feder poznał prawdę.
Lu i Vils znów przyjaciółkami.
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam Patty;*
Buziaczki:*
Sprawdzam czy jedna z moich ukochanych blogerek coś wystawiła i nagle BUM.... BUM. Jest rozdział na który czekałam.
OdpowiedzUsuńCałuje Skuteczna P