Właśnie kierowałam się w stronę szkoły. Nowy rok szkolny, kolejne
zarwane noce, setki godzin spędzonych przy lekcjach, po prostu super! Ostatnia
klasa liceum, ciekawe co mnie czeka. Najważniejsze, że są tu ze mną moi
przyjaciele – Diego, Fran, Camila, Broadway, Naty, Maxi, mój brat Fede i moja
najlepsza przyjaciółka Ludmiła. Zawsze mogę na nich liczyć. Spędziłam z nimi
naprawdę wspaniałe 2 lata, no właściwie Lu znam trochę dłużej, zresztą tak jak
i mojego brata. Ważne jednak, że mam ich wszystkich, ufam im bezgranicznie.
-Vilu - wyrwała mnie z przemyśleń Ludmiła.
-Tak? - pytam
-Słyszałaś, że ma do nas dołączyć nowy
uczeń? - informuje mnie. Wow. Nie spodziewałam się tego, do naszej szkoły
często dołączają nowi uczniowie, ale do 3 klasy liceum? No cóż, mam tylko nadzieję, że
trafimy na kogoś, kto jest w porządku. Moja klasa nie należy do najlepszych, można
wręcz powiedzieć, że do jednej z najgorszych, oczywiście oprócz moich przyjaciół
i brata bliźniaka, tak – Fede to mój bliźniak.
Większość rodzeństw nie dogaduję się ze sobą, ale ja i brunet
jesteśmy ze sobą bardzo zżyci, to chyba wyjaśnia dlaczego mamy wspólnych
przyjaciół. Zdarza nam się kłócić, ale i tak bardzo go kocham, szkoda tylko, że
nasi rodzice poświęcają nam tak mało czasu, właściwie, to dlatego ja i mój brat
tak się przyjaźnimy, to on się mną zajmował, pomimo tego, że jest tylko o kilka
minut starszy.
-Nie miałam o tym pojęcia - przyznaje
-Podobno dziewczyna, tak słyszałam -
wtrąciła Camila.
-Czas pokaże - odpowiedział jej Diego
Znaleźliśmy się na korytarzu, który o dziwo
świecił pustkami. Spóźniliśmy się, czy jak? Wyciągnęłam telefon z torebki i
zobaczyłam, że jest 7:58
-Słuchajcie, mamy dwie minuty – poinformowałam
ich
-Skoro tak, to nie rozumiem dlaczego wszyscy już są w klasach –
zdziwiła się Francesca. Mnie też to zastanawia.
-Lepiej też się pospieszmy – zaproponowała Camila, a wszyscy na to
przystali.
Szliśmy przed siebie, przez długi korytarz. Kiedy skręciliśmy zauważyliśmy
tam resztę naszej klasy. No cóż, widocznie wszyscy oprócz nas postanowili być
punktualni. Zbliżaliśmy się do nich, kiedy akurat zadzwonił dzwonek obwieszczający początek roku szkolnego.
-No nie... - westchnął Fede. Uśmiechnęłam się
-Będzie dobrze – pocieszyłam go. Mój brat nigdy nie lubił chodzić
do szkoły, no ale w sumie kto lubi?
-Tak, zwłaszcza, że pierwsza lekcja to matma
– odparł sarkastycznie
-Dobra, chodźcie już na lekcje, bo się spóźnimy - zaproponowała
Lu. Bez słowa ruszyliśmy w stronę klasy. Na szczęście zdążyliśmy zanim cała
klasa weszła. Usiadłam w ławce z Lu, Fede sam no i tradycyjnie nasze pary
- Naty z Maxim, Cami z Brodwey’em i Diego z Fran - no właściwie ostatnia para
jeszcze nie była razem, no ale właśnie – jeszcze. Od dłuższego czasu wszyscy
zdążyliśmy zauważyć, że ta dwójka ma się ku sobie, ale chyba tylko oni jeszcze
tego nie dostrzegli. Ja wolę się nie mieszać w ich prywatne sprawy, jednak
przeczuwam, że prędzej czy później będą razem, zresztą Camila jako nasza "swatka" klasowa wyczuła to już dawno.
Nauczycielka zajęła swoje miejsce za biurkiem i zaczęła coś do nas
mówić. Starałam się jej słuchać, ale jednak moja niechęć do kobiety nie pozwalała
mi na to. Przez całe 2 lata zdążyłam już znienawidzić ją na tyle, że musiałam
brać korki z matmy. Nie jestem złą uczennicą, ale po prostu lekcje z tą kobietą
mnie osłabiają. Jedyne co mogę wtedy robić to patrzyć na zegar i wyczekiwać na
koniec tego koszmaru.
Nagle usłyszałam, że drzwi zaskrzypiały. Po chwili w sali znalazł
się jakiś chłopak. Nie widziałam go nigdy wcześniej, zresztą teraz też nie
miałam na niego jakiegoś specjalnie dobrego wglądu, bo stał do nas bokiem
-Widzę, że nowemu koledze nie bardzo się spieszyło - spojrzała na
niego spode byka. Czyli to jest nowy uczeń, Camila się jednak pomyliła.
-Przepraszam – bąknął
-Nie interesują mnie twoje przeprosiny – rzekła zirytowana. Nawet
na nowym musi się już wyżyć?! –To nie jest knajpa, do której możesz sobie
przychodzić o której ci się żywnie podoba! – lekko podniosła głos. Zadrżałam.
Współczuje mu, pierwszy dzień szkoły, a już dostaje bure od najgorszej
nauczycielki -Zapamiętam cię sobie, a
teraz siadaj – wymamrotała. Jezu, co za babsko.
Chłopak odwrócił się przodem do nas. O
mój Boże.
Włosy ułożone w artystyczny nieład; kształtna, nieziemsko przystojna twarz.
Koszula idealnie podkreślająca jego mięśnie. I oczy. Siedząc w ostatniej ławce
potrafię w nich zatonąć. Takiego przystojniaka to w naszej szkole, co ja mówię
w całym moim życiu nie widziałam. To już wiem na kogo będę patrzyć na matmie,
żegnaj zegarze.
Momentalnie wszystkie dziewczyny zaczęły poprawiać swoje fryzury,
bluzki. Chyba tylko ja tego nie zrobiłam, byłam zbyt zajęta przyglądaniem mu
się.
Wyminął ławki i stanął przy ławce obok mojej. W tej chwili
pożałowałam, że nie usiadłam sama.
-Mogę? - szepnął, a Fede zabrał swój plecak z sąsiedniego krzesła
i przytaknął. Szatyn usiadł na miejscu.
Benítez – bo tak miała na nazwisko nauczycielka zaczęła o czymś
mówić, ale ja zupełnie jej nie słuchałam. Mój wzrok cały czas wędrował w
stronę nowego ucznia. Jest nieziemsko przystojny, ale muszę się opanować. Tylko
jak tu się opanować jeśli ławkę obok ciebie zajmuje taki ideał?
-Castillo! – usłyszałam krzyk nauczycielki, aż podskoczyłam.
Szybko odwróciłam głowę w jej kierunku.
-Tak? – spytałam niepewnie
-Możesz skupić swoją uwagę na lekcji, a nie wpatrywać się w nowego
kolegę? Tematem tej lekcji nie jest "jak bardzo podoba ci się kolega z sąsiedniej ławki" – uśmiechnęła się ironicznie. Zarumieniłam się.
Usłyszałam ciche
chichoty dziewczyn siedzących w innych ławkach, oczywiście chodzi mi o te
wszystkie dziunie, które uważają się za najwspanialsze we wszechświecie, ale
nie one mnie obchodziły, tylko on. Już widzę co sobie o mnie pomyśli .. Co za babsko! Zrobiła to specjalnie! Nie mogła
po prostu jak zwykle wpisać mi uwagę, albo grzecznie poprosić abym „się
zamknęła” nie! Ona musiała mnie ośmieszyć w jego oczach. Super .. Ukryłam moje
rumieńce pod burzą włosów podpierając moją opuszczoną głowę ręką. Co za wstyd
..
Lekcja dłużyła się
niemiłosiernie, ale w końcu wyszliśmy z klasy. Starałam się na niego nie
patrzeć, myślę, że nie poszło mi tak źle. Najgorszą lekcje mam za sobą.
-Psst - zaczepiła mnie moja przyjaciółka
-Viola, wracamy do żywych - zaśmiała się
-T-tak, wybacz – wymamrotałam. Spojrzałam
na Fede, który wychodził z klasy z nowym uczniem. Broadwey, Maxi i Diego
podążyli za nimi do biblioteki.
-Ale przystojniak - stwierdziła Cami.
Spojrzałyśmy na nią. Sama zdążyłam to zauważyć.
-Przecież masz chłopaka - upomniała ją Naty. Jak zwykle nie widziała świata poza Maxim, zresztą bardzo
fajna z nich para. Widać, że naprawdę się kochają.
-Wiem, ja tylko mówię jak jest. Zresztą
Violettcie to chyba się bardziej spodobał - zaczepiła mnie.
-Przestań - uciszyłam ją
-Ciężko było nie zauważyć jak na niego
patrzałaś przez całą lekcje - przekomarzała się ze mną. No pięknie, liczyłam na
to, że chociaż moje przyjaciółki mi odpuszczą
-Wystarczy, że wie o tym już cała klasa, nie musisz jeszcze o tym
informować całej szkoły – upomniałam ją
-Spokojnie Violu, ja tylko mówię jak było. Tylko uważaj, bo sporo
dziewczyn ma na niego chrapkę – przekomarzała się ze mną. Błagam Camila, skończ
już! Wcale nie uważałam ten temat za zabawny. Wystarczy mi komentarz
nauczycielki z matmy, nie muszę jeszcze tego słuchać na przerwach od własnej
przyjaciółki!
-Dajcie spokój dziewczyny, chyba każda z nas się o nim rozmarzyła
- broniła mnie Lu. Chociaż ona..
-Ja raczej nie – zaśmiała się Naty –Mam już
swojego księcia z bajki
-I chyba właśnie zostawił cię dla swoich kolegów – zaczepiła ją
Camila. Co jest z nią dzisiaj!?
-A widzisz gdzieś swojego Broadwey’a? – odbiła piłeczkę
-Dobra, skończmy już ten temat - zaproponowała Fran. Nareszcie
ktoś to przerwał!
I tak minął cały dzień w szkole. Nie
mogłam się skupić ani na chwilę, a chłopcy ciągle znikali na przerwach. A może
to i dobrze? Trochę niezręcznie byłoby gdyby słuchali mądrości Camili na temat
mojego zafascynowania nowym uczniem.
Nareszcie znalazłam się pod domem. Otworzyłam drzwi i u progu zobaczyłam mojego
brata i oczywiście nowego ucznia. No pięknie.
-Cześć siostra - rzucił brunet –My też przed chwilą wróciliśmy –
dodał. Dzisiaj brunet nie wracał z nami, najwidoczniej znalazł już nowego
kolegę.
-Hej - odpowiedziałam mu. Nieznajomy podszedł do mnie
-Cześć - uśmiechnął się. Wyciągnął do mnie
dłoń. Zaczęły mięknąć mi kolana –Leon Verdas
-Violetta Castillo- uścisnęłam jego rękę odwzajemniając
gest. Dopiero teraz zauważyłam, że Fede znajduję się w kuchni.
Kuchnia połączona z salonem
znajdowała się zaraz obok schodów, które oczywiście były umieszczone
naprzeciwko głównego wejścia, więc nie trudno było zobaczyć tam mojego brata
-Vilu, gdzie jest popcorn? - zapytał argentyńczyk stojący w
kuchni.
-Cały zjadłeś - poinformowałam go.
Usłyszałam tylko westchnięcie. Co za żarłok, tylko by wyjadał ten popcorn,
rozumiem, jego ulubiona przekąska, ale czasem przesadza z jej nadmiarem.
-To chyba będę musiał iść do sklepu –
podszedł do nas
-A nie za dużo tego? – zaczepiłam go z
uśmiechem
-Po matmie z Benítez każdy człowiek zasługuje na przerwanie
tortur - wyjaśnił. Fede i jego poczucie humoru –Ty chyba o tym wiesz najlepiej – odgryzł się. Jak on mógł to
powiedzieć w towarzystwie Leona?! Moje policzki nabrały różowego odcienia. Niech
nawet nie idzie do tego sklepu, nie po tym co powiedział. -Dobra, to ja zaraz
wracam, a wy wiecie, możecie się bliżej poznać, ale nie za blisko – ostrzegł i szybko wyszedł z domu. Nie wierze, nawet nie zdążyłam go zatrzymać.
-Może chodźmy do salonu – zaproponowałam skrępowana.
-Pewnie - uśmiechnął się. Przeszliśmy
przez próg i znaleźliśmy się w salonie. Usiadłam na kanapie, a on spoczął obok
mnie
-I jak po pierwszym dniu szkoły? -
zapytałam
-No, całkiem w porządku, o ile można tak
powiedzieć o szkole - uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił gest. Jak na razie nie
idzie mi tak źle, ale jestem całkiem spięta, zresztą kto by nie był?
-Masz piękny uśmiech - przyznał, a ja
zarumieniłam się. Próbowałam to ukryć, ale chyba mi się nie udało, bo chłopak
mizdrzył się.
No i
jak mam się nie rumienić, jeśli mówi takie rzeczy? Umiem rozmawiać z
chłopakami, w końcu Maxi, Broadwey i Diego to moi przyjaciele. Dzięki nim nie
mam z tym problemu, ale Leon ... Przy nim chyba każda dziewczyna traci pewność
siebie
-Nie musisz się wstydzić, dziewczyną jest
do twarzy w rumieńcach – przyznał. Tak, bardzo mnie to pocieszyło, naprawdę.....
-A często widzisz takie zarumienione
dziewczyny? - zapytałam. Mam nadzieję, że to nie jest kolejny podrywacz o jakieś
super wysokiej samoocenie. Z takim wyglądem, mógłby mieć każdą dziewczynę, a w
tym mnie .. chwila, o czym ja myślę?!
-Może, ale nie są tak piękne jak ty -
uśmiechnął się
Moje policzki stały się jeszcze bardziej różowe. Dlaczego on
mnie tak pociąga? -Dobrze, już nie będę Cię krępował, obiecuje - przyłożył rękę
do serca, a ja uśmiechnęłam się
-Wiesz, nie często słyszę takie rzeczy -
wyznaje
-A powinnaś – spojrzał w moje oczy.
Zaczęłam tonąć w jego cudownych tęczówkach, ale po chwili opanowałam się
odwracając wzrok.
-Może .. zmienimy temat? – zapytałam
starając się na niego nie patrzeć. Co jest ze mną?
-W porządku - uległ rozbawiony.
-To nie jest śmieszne – zwróciłam na niego
wzrok szturchając go w ramię.
Byliśmy sobą tak zajęci, że nawet nie
zauważyliśmy Federico stojącego przed nami.
-Skończyliście? - zapytał udając zirytowanego. Zazdrośnik. Tylko o
kogo jest zazdrosny?
-Nie denerwuj się braciszku – drażniłam go
-A ktoś tu się denerwuje? – faktycznie, był wyluzowany, ale ja po
prostu lubię się z nim droczyć. Tak już mamy, to po prostu element naszej
miłości bliźniaczej. – Możecie już skończyć romansować? –Ja i Leon wymieniliśmy
się uśmiechami. Fede przewrócił oczami. Czy on musiał wrócić tak szybko?
Chętnie pogadałabym z Leonem, ale niestety mój brat postanowił akurat dzisiaj
się pospieszyć. Szatyn wstał z kanapy.
Nie chcę żeby poszedł.
Polubiłam go. I te jego oczy ... mogłabym się w nie wpatrywać godzinami
.. Dobra, muszę się ogarnąć!
Chłopcy
udali się na górę, a ja zostałam sama. Wzięłam pilot i włączyłam telewizor,
niestety nic ciekawego nie leciało w telewizji. Co by tu porobić? Chętnie
pogadałabym jeszcze z Leonem, ale nie mogę mu się tak narzucać, Fede go tutaj
zaprosił, a nie ja. W sumie, może też kogoś zaproszę? Chwyciłam telefon i
wykręciłam numer do mojej najlepszej przyjaciółki
-Hej Vilu - odezwała się.
-Cześć, może wpadniesz na chwilę? –
zaproponowałam
-Pewnie, za ile mam być? - odpowiedziała
bez wahania
-Jeśli ci pasuje, to nawet teraz -
odparłam
-W takim razie będę za chwilę - rozłączyła
się.
Po kilku minutach zobaczyłam
szatyna schodzącego po schodach. Na moją
twarz wkradł się uśmiech, odwzajemnił
gest. Matko, jaki on jest uroczy .. Podszedł do mnie. Stanęłam naprzeciwko
niego.
-Coś się stało? - wypaliłam.
-Nie, chciałem tylko zapytać czy mogę się
czegoś napić - poinformował mnie
-Jasne, a na co masz ochotę? - udałam się
do kuchni, która była naprzeciwko mnie. Stanęłam przy blacie wyciągając z górnej
szafki szklankę. Podszedł do mnie.
-Na ciebie - szepnął mi do ucha.
Odwróciłam się zszokowana. Czy on mówi poważnie? -Spokojnie, żartuję - zaśmiał
się. Poczułam ulgę, ale z drugiej strony coś mnie do niego przyciągało, jakaś
niewidzialna siła nie dawała mi się uwolnić od jego oczu, uśmiechu .. całego Verdasa.
-Głupek - zachichotałam. Odwróciłam się z
powrotem do blatu.
-Może być woda - poinformował mnie.
Nalałam cieczy do szklanki i odwracając się podałam mu ją -Dziękuje - uśmiechnął się.
-Wcale by mi to nie przeszkadzało - puścił
mi oczko. Zarumieniłam się. Muszę to jakoś powstrzymywać! -Dobrze, już idę -
zaśmiał się, ale przerwał nam dźwięk dzwonka do drzwi. Ominęłam chłopaka i poszłam
otworzyć. Po drugiej stronie zobaczyłam Ludmiłę
-Hej - uśmiechnęła się. Nagle zwróciła
wzrok na niewidzialny punkt nade mną. Odwróciłam się i ujrzałam szatyna. No to
pięknie .. Zaraz zacznie się przesłuchanie -A co wy tu ..
-Leon właśnie szedł na górę - przerwałam
jej zwracając się do chłopaka. Spojrzałam na niego znacząco.
-Nie przedstawisz mnie? - upomniał
się
-Leon - Ludmiła, Ludmiła - Leon -
uścisnęli sobie dłonie. Gdybym mogła być teraz na miejscu Lu ...

-Dobrze, nie przeszkadzam wam - puścił mi oczko i poszedł na górę, a ja wpuściłam moją przyjaciółkę do środka.
********************************
******************************
Heej, witam
na moim nowym blogu! :)) A oto pierwszy rozdział opowiadania! Mam nadzieję, że
spodobał się komukolwiek i będzie chętnie czytał moje opowiadania :) Tak wgl Fede jako argentyńczyk, nauczycielka od matmy :D No, ale nic - pozostawiam ten rozdział w wasze ręce!
NAJPRAWDOPODOBNIEJ WRÓCĘ <3 (spróbuję!)
OdpowiedzUsuń♥
UsuńRozdział mi się podoba :)
UsuńMasz fajny styl pisania :D
Mam nadzieję, ze Twój blog mi się nie zgubi xd
Czekam <3
K.
Boski kochana. Wracaj na bloggera.
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Besos:-*
Kate