czwartek, 26 listopada 2015

Rozdział 1 ~Ale nie są tak piękne jak ty

   Właśnie kierowałam się w stronę szkoły. Nowy rok szkolny, kolejne zarwane noce, setki godzin spędzonych przy lekcjach, po prostu super! Ostatnia klasa liceum, ciekawe co mnie czeka. Najważniejsze, że są tu ze mną moi przyjaciele – Diego, Fran, Camila, Broadway, Naty, Maxi, mój brat Fede i moja najlepsza przyjaciółka Ludmiła. Zawsze mogę na nich liczyć. Spędziłam z nimi naprawdę wspaniałe 2 lata, no właściwie Lu znam trochę dłużej, zresztą tak jak i mojego brata. Ważne jednak, że mam ich wszystkich, ufam im bezgranicznie.
-Vilu - wyrwała mnie z przemyśleń Ludmiła.
-Tak? - pytam
-Słyszałaś, że ma do nas dołączyć nowy uczeń? - informuje mnie. Wow. Nie spodziewałam się tego, do naszej szkoły często dołączają nowi uczniowie, ale do 3 klasy liceum? No cóż, mam tylko nadzieję, że trafimy na kogoś, kto jest w porządku.  Moja klasa nie należy do najlepszych, można wręcz powiedzieć, że do jednej z najgorszych, oczywiście oprócz moich przyjaciół i brata bliźniaka, tak – Fede to mój bliźniak.
   Większość rodzeństw nie dogaduję się ze sobą, ale ja i brunet jesteśmy ze sobą bardzo zżyci, to chyba wyjaśnia dlaczego mamy wspólnych przyjaciół. Zdarza nam się kłócić, ale i tak bardzo go kocham, szkoda tylko, że nasi rodzice poświęcają nam tak mało czasu, właściwie, to dlatego ja i mój brat tak się przyjaźnimy, to on się mną zajmował, pomimo tego, że jest tylko o kilka minut starszy.
-Nie miałam o tym pojęcia - przyznaje
-Podobno dziewczyna, tak słyszałam - wtrąciła Camila.
-Czas pokaże - odpowiedział jej Diego
Znaleźliśmy się na korytarzu, który o dziwo świecił pustkami. Spóźniliśmy się, czy jak? Wyciągnęłam telefon z torebki i zobaczyłam, że jest 7:58
-Słuchajcie, mamy dwie minuty – poinformowałam ich
-Skoro tak, to nie rozumiem dlaczego wszyscy już są w klasach – zdziwiła się Francesca. Mnie też to zastanawia.
-Lepiej też się pospieszmy – zaproponowała Camila, a wszyscy na to przystali.       
   Szliśmy przed siebie, przez długi korytarz. Kiedy skręciliśmy zauważyliśmy tam resztę naszej klasy. No cóż, widocznie wszyscy oprócz nas postanowili być punktualni. Zbliżaliśmy się do nich, kiedy akurat zadzwonił dzwonek  obwieszczający początek roku szkolnego.
-No nie... - westchnął Fede. Uśmiechnęłam się

-Będzie dobrze – pocieszyłam go. Mój brat nigdy nie lubił chodzić do szkoły, no ale w sumie kto lubi?
-Tak, zwłaszcza, że pierwsza lekcja to matma – odparł sarkastycznie
-Dobra, chodźcie już na lekcje, bo się spóźnimy - zaproponowała Lu. Bez słowa ruszyliśmy w stronę klasy. Na szczęście zdążyliśmy zanim cała klasa weszła.       Usiadłam w ławce z Lu, Fede sam no i  tradycyjnie nasze pary - Naty z Maxim, Cami z Brodwey’em i Diego z Fran - no właściwie ostatnia para jeszcze nie była razem, no ale właśnie – jeszcze. Od dłuższego czasu wszyscy zdążyliśmy zauważyć, że ta dwójka ma się ku sobie, ale chyba tylko oni jeszcze tego nie dostrzegli. Ja wolę się nie mieszać w ich prywatne sprawy, jednak przeczuwam, że prędzej czy później będą razem, zresztą Camila jako nasza "swatka" klasowa wyczuła to już dawno.
  Nauczycielka zajęła swoje miejsce za biurkiem i zaczęła coś do nas mówić. Starałam się jej słuchać, ale jednak moja niechęć do kobiety nie pozwalała mi na to. Przez całe 2 lata zdążyłam już znienawidzić ją na tyle, że musiałam brać korki z matmy. Nie jestem złą uczennicą, ale po prostu lekcje z tą kobietą mnie osłabiają. Jedyne co mogę wtedy robić to patrzyć na zegar i wyczekiwać na koniec tego koszmaru.
   Nagle usłyszałam, że drzwi zaskrzypiały. Po chwili w sali znalazł się jakiś chłopak. Nie widziałam go nigdy wcześniej, zresztą teraz też nie miałam na niego jakiegoś specjalnie dobrego wglądu, bo stał do nas bokiem
-Widzę, że nowemu koledze nie bardzo się spieszyło - spojrzała na niego spode byka. Czyli to jest nowy uczeń, Camila się jednak pomyliła. 
-Przepraszam – bąknął
-Nie interesują mnie twoje przeprosiny – rzekła zirytowana. Nawet na nowym musi się już wyżyć?! –To nie jest knajpa, do której możesz sobie przychodzić o której ci się żywnie podoba! – lekko podniosła głos. Zadrżałam. Współczuje mu, pierwszy dzień szkoły, a już dostaje bure od najgorszej nauczycielki  -Zapamiętam cię sobie, a teraz siadaj – wymamrotała. Jezu, co za babsko.
Chłopak odwrócił się przodem do nas.  O       mój        Boże.  
   Włosy ułożone w artystyczny nieład; kształtna, nieziemsko przystojna twarz. Koszula idealnie podkreślająca jego mięśnie. I oczy. Siedząc w ostatniej ławce potrafię w nich zatonąć. Takiego przystojniaka to w naszej szkole, co ja mówię w całym moim życiu nie widziałam. To już wiem na kogo będę patrzyć na matmie, żegnaj zegarze.
   Momentalnie wszystkie dziewczyny zaczęły poprawiać swoje fryzury, bluzki. Chyba tylko ja tego nie zrobiłam, byłam zbyt zajęta przyglądaniem mu się.
Wyminął ławki i stanął przy ławce obok mojej. W tej chwili pożałowałam, że nie usiadłam sama.
-Mogę? - szepnął, a Fede zabrał swój plecak z sąsiedniego krzesła i przytaknął. Szatyn usiadł na miejscu.
   Benítez – bo tak miała na nazwisko nauczycielka zaczęła o czymś mówić, ale ja zupełnie jej nie słuchałam. Mój wzrok cały czas wędrował w stronę nowego ucznia. Jest nieziemsko przystojny, ale muszę się opanować. Tylko jak tu się opanować jeśli ławkę obok ciebie zajmuje taki ideał?
-Castillo! – usłyszałam krzyk nauczycielki, aż podskoczyłam. Szybko odwróciłam głowę w jej kierunku.
-Tak? – spytałam niepewnie
-Możesz skupić swoją uwagę na lekcji, a nie wpatrywać się w nowego kolegę? Tematem tej lekcji nie jest "jak bardzo podoba ci się kolega z sąsiedniej ławki" – uśmiechnęła się ironicznie. Zarumieniłam się.
    Usłyszałam ciche chichoty dziewczyn siedzących w innych ławkach, oczywiście chodzi mi o te wszystkie dziunie, które uważają się za najwspanialsze we wszechświecie, ale nie one mnie obchodziły, tylko on. Już widzę co sobie o mnie pomyśli ..  Co za babsko! Zrobiła to specjalnie! Nie mogła po prostu jak zwykle wpisać mi uwagę, albo grzecznie poprosić abym „się zamknęła” nie! Ona musiała mnie ośmieszyć w jego oczach. Super .. Ukryłam moje rumieńce pod burzą włosów podpierając moją opuszczoną głowę ręką. Co za wstyd ..
   Lekcja dłużyła się niemiłosiernie, ale w końcu wyszliśmy z klasy. Starałam się na niego nie patrzeć, myślę, że nie poszło mi tak źle. Najgorszą lekcje mam za sobą.
-Psst - zaczepiła mnie moja przyjaciółka -Viola, wracamy do żywych - zaśmiała się
-T-tak, wybacz – wymamrotałam. Spojrzałam na Fede, który wychodził z klasy z nowym uczniem. Broadwey, Maxi i Diego podążyli za nimi do biblioteki.
-Ale przystojniak - stwierdziła Cami. Spojrzałyśmy na nią. Sama zdążyłam to zauważyć.
-Przecież masz chłopaka - upomniała ją Naty.  Jak zwykle nie widziała świata poza Maxim, zresztą bardzo fajna z nich para. Widać, że naprawdę się kochają.

-Wiem, ja tylko mówię jak jest. Zresztą Violettcie to chyba się bardziej spodobał - zaczepiła mnie. 
-Przestań - uciszyłam ją
-Ciężko było nie zauważyć jak na niego patrzałaś przez całą lekcje - przekomarzała się ze mną. No pięknie, liczyłam na to, że chociaż moje przyjaciółki mi odpuszczą
-Wystarczy, że wie o tym już cała klasa, nie musisz jeszcze o tym informować całej szkoły – upomniałam ją
-Spokojnie Violu, ja tylko mówię jak było. Tylko uważaj, bo sporo dziewczyn ma na niego chrapkę – przekomarzała się ze mną. Błagam Camila, skończ już! Wcale nie uważałam ten temat za zabawny. Wystarczy mi komentarz nauczycielki z matmy, nie muszę jeszcze tego słuchać na przerwach od własnej przyjaciółki!
-Dajcie spokój dziewczyny, chyba każda z nas się o nim rozmarzyła - broniła mnie Lu. Chociaż ona..
-Ja raczej nie – zaśmiała się Naty –Mam już swojego księcia z bajki
-I chyba właśnie zostawił cię dla swoich kolegów – zaczepiła ją Camila. Co jest z nią dzisiaj!?
-A widzisz gdzieś swojego Broadwey’a? – odbiła piłeczkę
-Dobra, skończmy już ten temat - zaproponowała Fran. Nareszcie ktoś to przerwał!
   I tak minął cały dzień w szkole. Nie mogłam się skupić ani na chwilę, a chłopcy ciągle znikali na przerwach. A może to i dobrze? Trochę niezręcznie byłoby gdyby słuchali mądrości Camili na temat mojego zafascynowania nowym uczniem.
  Nareszcie znalazłam się pod domem. Otworzyłam drzwi i u progu zobaczyłam mojego brata i oczywiście nowego ucznia. No pięknie.  
-Cześć siostra - rzucił brunet –My też przed chwilą wróciliśmy – dodał. Dzisiaj brunet nie wracał z nami, najwidoczniej znalazł już nowego kolegę.
-Hej - odpowiedziałam mu. Nieznajomy podszedł do mnie
-Cześć - uśmiechnął się. Wyciągnął do mnie dłoń. Zaczęły mięknąć mi kolana –Leon Verdas
-Violetta Castillo- uścisnęłam jego rękę odwzajemniając gest. Dopiero teraz zauważyłam, że Fede znajduję się w kuchni.
    Kuchnia połączona z salonem znajdowała się zaraz obok schodów, które oczywiście były umieszczone naprzeciwko głównego wejścia, więc nie trudno było zobaczyć tam mojego brata
-Vilu, gdzie jest popcorn? - zapytał argentyńczyk stojący w kuchni.
-Cały zjadłeś - poinformowałam go. Usłyszałam tylko westchnięcie. Co za żarłok, tylko by wyjadał ten popcorn, rozumiem, jego ulubiona przekąska, ale czasem przesadza z jej nadmiarem.
-To chyba będę musiał iść do sklepu – podszedł do nas
-A nie za dużo tego? – zaczepiłam go z uśmiechem
-Po matmie z Benítez każdy człowiek zasługuje na przerwanie tortur  - wyjaśnił. Fede i jego poczucie humoru –Ty chyba o tym wiesz najlepiej – odgryzł się. Jak on mógł to powiedzieć w towarzystwie Leona?! Moje policzki nabrały różowego odcienia. Niech nawet nie idzie do tego sklepu, nie po tym co powiedział. -Dobra, to ja zaraz wracam, a wy wiecie, możecie się bliżej poznać, ale nie za blisko – ostrzegł i szybko wyszedł z domu. Nie wierze, nawet nie zdążyłam go zatrzymać.
-Może chodźmy do salonu – zaproponowałam skrępowana.
-Pewnie - uśmiechnął się. Przeszliśmy przez próg i znaleźliśmy się w salonie. Usiadłam na kanapie, a on spoczął obok mnie
-I jak po pierwszym dniu szkoły? - zapytałam
-No, całkiem w porządku, o ile można tak powiedzieć o szkole - uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił gest. Jak na razie nie idzie mi tak źle, ale jestem całkiem spięta, zresztą kto by nie był?
-Masz piękny uśmiech - przyznał, a ja zarumieniłam się. Próbowałam to ukryć, ale chyba mi się nie udało, bo chłopak mizdrzył się.   
    No i jak mam się nie rumienić, jeśli mówi takie rzeczy? Umiem rozmawiać z chłopakami, w końcu Maxi, Broadwey i Diego to moi przyjaciele. Dzięki nim nie mam z tym problemu, ale Leon ... Przy nim chyba każda dziewczyna traci pewność siebie
-Nie musisz się wstydzić, dziewczyną jest do twarzy w rumieńcach – przyznał. Tak, bardzo mnie to pocieszyło, naprawdę.....
-A często widzisz takie zarumienione dziewczyny? - zapytałam. Mam nadzieję, że to nie jest kolejny podrywacz o jakieś super wysokiej samoocenie. Z takim wyglądem, mógłby mieć każdą dziewczynę, a w tym mnie .. chwila, o czym ja myślę?!
-Może, ale nie są tak piękne jak ty - uśmiechnął się
   Moje policzki stały się jeszcze bardziej różowe. Dlaczego on mnie tak pociąga? -Dobrze, już nie będę Cię krępował, obiecuje - przyłożył rękę do serca, a ja uśmiechnęłam się
-Wiesz, nie często słyszę takie rzeczy -  wyznaje
-A powinnaś – spojrzał w moje oczy. Zaczęłam tonąć w jego cudownych tęczówkach, ale po chwili opanowałam się odwracając wzrok.
-Może .. zmienimy temat? – zapytałam starając się na niego nie patrzeć. Co jest ze mną?  
-W porządku - uległ rozbawiony.
-To nie jest śmieszne – zwróciłam na niego wzrok szturchając go w ramię.
   Byliśmy sobą tak zajęci, że nawet nie zauważyliśmy Federico stojącego przed nami.
-Skończyliście? - zapytał udając zirytowanego. Zazdrośnik. Tylko o kogo jest zazdrosny?
-Nie denerwuj się braciszku – drażniłam go
-A ktoś tu się denerwuje? – faktycznie, był wyluzowany, ale ja po prostu lubię się z nim droczyć. Tak już mamy, to po prostu element naszej miłości bliźniaczej. – Możecie już skończyć romansować? –Ja i Leon wymieniliśmy się uśmiechami. Fede przewrócił oczami. Czy on musiał wrócić tak szybko? Chętnie pogadałabym z Leonem, ale niestety mój brat postanowił akurat dzisiaj się pospieszyć. Szatyn wstał z kanapy.
  Nie chcę żeby poszedł. Polubiłam go. I te jego oczy ...  mogłabym się w nie wpatrywać godzinami .. Dobra, muszę się ogarnąć!
  Chłopcy udali się na górę, a ja zostałam sama. Wzięłam pilot i włączyłam telewizor, niestety nic ciekawego nie leciało w telewizji. Co by tu porobić? Chętnie pogadałabym jeszcze z Leonem, ale nie mogę mu się tak narzucać, Fede go tutaj zaprosił, a nie ja. W sumie, może też kogoś zaproszę? Chwyciłam telefon i wykręciłam numer do mojej najlepszej przyjaciółki
-Hej Vilu - odezwała się. 
-Cześć, może wpadniesz na chwilę? – zaproponowałam 
-Pewnie, za ile mam być? - odpowiedziała bez wahania 
-Jeśli ci pasuje, to nawet teraz - odparłam
-W takim razie będę za chwilę - rozłączyła się.
  Po kilku minutach zobaczyłam szatyna schodzącego po schodach. Na moją
twarz wkradł się uśmiech, odwzajemnił gest. Matko, jaki on jest uroczy .. Podszedł do mnie. Stanęłam naprzeciwko niego.
-Coś się stało? - wypaliłam. 
-Nie, chciałem tylko zapytać czy mogę się czegoś napić - poinformował mnie 
-Jasne, a na co masz ochotę? - udałam się do kuchni, która była naprzeciwko mnie.  Stanęłam przy blacie wyciągając z górnej szafki szklankę. Podszedł do mnie.  
-Na ciebie - szepnął mi do ucha. Odwróciłam się zszokowana. Czy on mówi poważnie? -Spokojnie, żartuję - zaśmiał się. Poczułam ulgę, ale z drugiej strony coś mnie do niego przyciągało, jakaś niewidzialna siła nie dawała mi się uwolnić od jego oczu, uśmiechu  .. całego Verdasa.
-Głupek - zachichotałam. Odwróciłam się z powrotem do blatu.
-Może być woda - poinformował mnie. Nalałam cieczy do szklanki i odwracając się podałam mu ją  -Dziękuje - uśmiechnął się.
Byliśmy niebezpiecznie blisko siebie. Czułam bijące od niego ciepło.  -Dobra, wracaj do Fede, bo później będzie miał pretensje, że za długo cię tu przetrzymywałam 
-Wcale by mi to nie przeszkadzało - puścił mi oczko.  Zarumieniłam się. Muszę to jakoś powstrzymywać! -Dobrze, już idę - zaśmiał się, ale przerwał nam dźwięk dzwonka do drzwi.      Ominęłam chłopaka i poszłam otworzyć. Po drugiej stronie zobaczyłam Ludmiłę 
-Hej - uśmiechnęła się. Nagle zwróciła wzrok na niewidzialny punkt nade mną. Odwróciłam się i ujrzałam szatyna. No to pięknie .. Zaraz zacznie się przesłuchanie -A co wy tu .. 
-Leon właśnie szedł na górę - przerwałam jej zwracając się do chłopaka. Spojrzałam na niego znacząco. 
-Nie przedstawisz mnie? - upomniał się 
-Leon - Ludmiła, Ludmiła - Leon - uścisnęli sobie dłonie. Gdybym mogła być teraz na miejscu Lu ...

-Dobrze, nie przeszkadzam wam - puścił mi oczko i poszedł na górę, a ja wpuściłam moją przyjaciółkę do środka. 

    
                         




                         

                        ********************************
                           ******************************
Heej, witam na moim nowym blogu! :)) A oto pierwszy rozdział opowiadania! Mam nadzieję, że spodobał się komukolwiek i będzie chętnie czytał moje opowiadania :) Tak wgl Fede jako argentyńczyk, nauczycielka od matmy :D No, ale nic - pozostawiam ten rozdział w wasze ręce!




4 komentarze:

  1. NAJPRAWDOPODOBNIEJ WRÓCĘ <3 (spróbuję!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział mi się podoba :)
      Masz fajny styl pisania :D
      Mam nadzieję, ze Twój blog mi się nie zgubi xd
      Czekam <3
      K.

      Usuń
  2. Boski kochana. Wracaj na bloggera.
    Czekam na next
    Besos:-*
    Kate

    OdpowiedzUsuń

Theme by violette