sobota, 21 maja 2016

Rozdział 11 ~Nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz~ +Notka na pół roku bloga

-Nic nie powiesz? – uśmiecha się nerwowo, a ja spuszczam wzrok.
-León, potrzebuję trochę czasu. – oznajmiam czując szczypanie w oczach. Sama nie wiem czego już chcę.
-Będę czekał.– szepcze po czym delikatnie całuje czubek mojej głowy. Patrząc na jego oddalającą się sylwetkę zdaję sobie sprawę, że jestem idiotką. 

♥♥
-I co mu powiedziałaś? – brązowe oczy Ferro wpatrują się we mnie z zaciekawieniem.
-Poprosiłam go o czas. – mówię czekając na ochrzan od mojej przyjaciółki.
-No i nad czym ty się zastanawiasz?! – podnosi głos, a ja przykładam palec do jej ust.
-Cicho, jeszcze mój ojciec cię usłyszy. – mimowolnie spoglądam na drzwi mojego pokoju, które na szczęście zamknęłam.
    Chociaż ostatnio w ogóle ze sobą nie rozmawiamy i staramy unikać siebie nawzajem wiem, że gdyby usłyszał o jakimś chłopaku, a tym bardziej Leónie wparowałby do pokoju i zrobił mi taką awanturę, że już nigdy nie mogłabym zobaczyć się z moim przyjacielem.
-No i niech słyszy jaką głupią ma córkę! – parskam śmiechem na co blondynka zabija mnie wzrokiem. –Przecież nie musisz od razu brać z nim ślubu! – tłumaczy mi jak małemu dziecku –Wiesz ile dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu?! -  chowa twarz w dłoniach załamana moim postępowaniem, zresztą ja też nie jestem z siebie dumna.  –Jezu Vilu, czy naprawdę wszystko co jest związane z twoimi uczuciami muszę ci uświadamiać? – patrzy na mnie morderczym spojrzeniem.
-Ja po prostu boję się, że jeśli nam nie wyjdzie to go stracę. – mówię pod wpływem impulsu.  Przynajmniej w końcu zdobyłam się na szczere wyznanie.Przyjaciółka wzdycha prostując się.
-Nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz. – kładzie swoją rękę na mojej, a ja przytakuję przyznając jej rację.

♥♥
Wybieram kolejną z rzędu już piosenkę i powracam do wpatrywania się w ścianę. Leżę tak już z dobrą godzinę, a w mojej głowie wciąż siedzi Violetta. Chciałbym do niej zadzwonić, napisać;  cokolwiek, ale obiecałem, że dam jej to wszystko przemyśleć. Nawet jeśli nie czuje tego co ja to nie chcę jej stracić. Jeszcze nigdy nie czułem się tak szczęśliwy jak dziś po szkole. Smak jej malinowych ust, jej piękne oczy...
   Z przemyśleń wyrywa mnie głos mojej matki.
-León, wszystko w porządku? – wchodzi do pomieszczenia. Zauważając mnie w takim stanie jej mina rzednie. Podnoszę się do pozycji siedzącej, a ona spoczywa obok mnie.  –O co chodzi?
-O Violette. – wzdycham
-Pokłóciliście się? – wypytuje, a ja zaprzeczam ruchem głowy.
-Zupełnie przeciwnie. – mruczę sam do siebie, a blondynka przytula mnie. –Mamo..  – śmieje się pod nosem.
-Wiem, że wolałbyś żeby to ona cię przytulała, ale ...  – przerywa jej mój śmiech. Ta kobieta naprawdę lubi wtykać nos w nie swoje sprawy.
-Jestem już dorosły. – wyswobadzam się z jej uścisku, a ona smutnieje.
-Zdaję sobie z tego sprawę, ale dla mnie zawsze będziesz moim synkiem. – rzuca z przejęciem, a ja nie mogę powstrzymać rozbawienia. –No chyba, że w końcu będę mogła usłyszeć o Violettcie jako mojej synowej ... - patrzę na nią kpiącym wzrokiem, a ona klepie mnie po plecach chichocząc. –Zrobisz co będziesz chciał, ale pamiętaj, że jeśli będziesz z Violettą to..
-Mamo, proszę cię. – karcę ją rozbawionym wzrokiem, a ona unosi ręce w geście obrony.
-Dobra, już nic nie mówię. – czochra moje włosy po czym wychodzi z pomieszczenia. Może i  jest zbyt nachalna i wścibska, ale zawsze potrafi poprawić mi humor i za to właśnie ją kocham.

♥♥
Siedzę na lekcji mimowolnie wpatrując się w Leóna. Czuję ścisk w żołądku zdając sobie sprawę, że po lekcjach czekają mnie wyjaśnienia, na które zasłużył. Kolejny raz go zawiodłam i siebie także. Czasami sama siebie nie rozumiem. Robię coś wbrew tego co podpowiada mi serce. Muszę to w końcu jakoś zwalczyć.
-Castillo! – krzyk nauczycielki przywraca mnie do rzeczywistości. Zwracam wzrok na kobietę.  –Skoro jesteś tak wykształcona i zamiast słuchać na lekcji możesz wpatrywać się w kolegę zamieńmy się miejscami i to ty poprowadź lekcje.– krzyżuje ręce na piersiach, a ja przełykam ślinę.
-Przepraszam. – bąknę, a ona kręci głową.
-Nie obchodzą mnie twoje przeprosiny, powinnaś uważać, a nie bujać w obłokach. – żywo gestykuluję rękami, a ja czekam aż wreszcie skończy swoje kazanie. –Po za tym to co ostatnio dostałaś na kartkówce i to jeszcze dzięki mojej litości powinno cię czegoś nauczyć.– te słowa wyprowadzają mnie z równowagi.
-Dzięki pani litości? Napisałam tą kartkówkę na wyższą ocenę, ale pani sobie ubzdurała, że ściągałam. – w momencie kiedy w jej oczach zapalają dwa ogniste płomienie dociera do mnie, że posunęłam się za daleko ... stanowczo za daleko.
-Jakim prawem się tak do mnie odzywasz gówniaro? Chętnie porozmawiam sobie z twoimi rodzicami. – uśmiecha się szyderczo, a ja przełykam ślinę. No nie, tylko nie to. Dlaczego nie mogłam ugryźć się w język?!  -A teraz dostajesz jedynkę i do dyrektora! – warczy, a ja zaczynam pakować swoje rzeczy.
-Ale ona ma racje. – odzywa się ktoś z tyłu, a ja niestety wiem do kogo należy ten cudowny głos. Odwracam głowę w stronę Leóna który posyła mi pewne, spokojne spojrzenie.
-Jesteś jej adwokatem? – pyta Benitez
-Violetta nie ściągała, to pani uwzięła się na niej już od początku roku. – wytrzeszczam oczy słysząc jego słowa. 
-Jak śmiesz tak do mnie mówić? – prycha brunetka, a on niewzruszony patrzy na nią. 
-Mówić prawdę? – drażni kobietę. 
-Masz się nie odzywać! – krzyczy w końcu.
-Krzyk to oznaka słabości. – oznajmia chłopak, a jej twarz przybiera czerwonego odcienia. Wszyscy zaczynają cicho chichotać co jeszcze bardziej wyprowadza Benitez z równowagi.
–Co za bezczelność. – z impetem podchodzi do drzwi i otwiera je nie zabierając ręki z klamki.  –Oboje do dyrektora. – syczy. Przełykam ślinę i nie spuszczając wzroku z swobodnie przemierzającego klasę Verdasa wychodzę za nim z klasy. Idąc obok niego uspokajam się trochę w środku, jednak i tak ta sytuacja sprawia, że cała drżę. Siadamy na ławce przed gabinetem.           
     Nauczycielka wchodzi do pomieszczenia trzaskając drzwiami, a my siedzimy jak skazańce czekający na wyrok.
-Dlaczego to zrobiłeś? – szepcze, a on patrzy na mnie.
-Bo ona traktuje cię niesprawiedliwie. – mówi, a ja wywracam oczami.
-Nie chcę żebyś miał przeze mnie kłopoty. – mruczę, a on śmieje się pod nosem.
-To nic takiego, w poprzedniej szkole co tydzień lądowałem u dyrki. – uśmiecham się czując lekką ulgę w środku.  –Zresztą przynajmniej teraz możemy pobyć trochę razem. – żartuję, a ja kładę głowę  na jego ramieniu.
-León, ja .. chciałam cię przeprosić za wczoraj. – zaczynam niepewnie, a on zwraca na mnie wzrok. –Ja ciągle uciekam od tego, co czuję. – jąkam się zestresowana.
-A co czujesz? – na chwilę podnoszę głowę, aby spojrzeć w jego oczy.
-Czuję, że ja też się w tobie zakochałam. – rumieniąc się lekko patrzę na jego uśmiech, który odwzajemniam. Chłopak całuje mnie delikatnie sprawiając, że moje serce znów bije szybciej. Kiedy odrywa się ode mnie mizdrzę się do niego.
-To co, spróbujemy? – pyta, a ja kiwam głową opierając swoje czoło o jego.
-Castillo, Verdas! – przerywa nam krzyk nauczycielki. León wyciąga do mnie dłoń na której spoczywa moja. Chłopak splata nasze ręce razem i oboje wstajemy z dotychczasowego miejsca udając się do środka. 
   Przynajmniej jest jeden plus tego całego zdarzenia. W końcu przyznałam się nie tylko przed nim, ale także przed samą sobą do swoich uczuć.... 

               **************************************************************
                 ************************************************************ 
Hej! Jest tu jeszcze ktoś? Mam nadzieję, że mnie nie zapomnieliście :,DD  Za 5 dni mój blog będzie miał pół roczku! Chciałam wstawić rozdział właśnie 26.05, ale po prostu jak napisałam to nie mogłam się powstrzymać :,D  Miała być przerwa, minęło dopiero 11 dni, no ale cóż. Wybaczcie mi to xD.  Ta notka będzie trochę długa i nudna, bo właśnie w niej chciałam wam wszystkim podziękować i bla bla bla. Nie będę robić osobnej notki, wolę napisać wszystko tutaj! 

UWAGA, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ:
Bardzo wam wszystkim dziękuje! Nawet za te najkrótsze komentarze! Jestem strasznie szczęśliwa, że ten blog się tak rozwinął. Jeśli ktoś czytał LBA bodajże pierwsze, to wie, że usuwałam - zakładałam i czytelników nie miałam (wyczujcie ten rym :,D). W ogóle to mam już pomysł na kolejnego bloga, więc tak szybko się mnie nie pozbędziecie :,D Ale spokojnie! Ten będzie miał jeszcze pierdyliard rozdziałów, na razie nie zamierzam go kończyć :).  Wracając do podziękowań to dziękuje: 
Domci - za przedługie, przekochane i przemotywujące komentarze! 
Vicky - za cudowne, motywujące komentarze! 
Maddy, Cysi, Gabrieli Górniak, Emily Pol, Rosalie, Patty,  Patty;* i od niedawna Skutecznej P, anonimkom i WSZYSTKIM! Dziękuje, Gracias, Thanks i te sprawy! :,D Nie no naprawdę wam dziękuje! Jeżeli kogoś ominęłam to przepraszam, ale piszę słuchając muzyki, mając schizę i te sprawy. Dobrze kończę tą notkę, jeśli kogoś zanudziłam to proszę bardzo! Jeszcze raz dziękuje wam wszystkim i widzimy się w kolejnym rozdziale lub czymkolwiek innym! Kocham was! ♥ ~Alexa/Ola

10 komentarzy:

  1. Ty ni tu dziękujesz, a ja ci napisze taki beznadziejny i krótki komentarz 😢
    Choroba nie wybiera. Ledwo żyje. Normalnie mam dość. Jak dożyje jutra to będzie dobrze.

    LEONETTA!!!!! 😍😍😍😍😍😍
    Ta nauczycielka jest nienormalna!
    Leon stanął w obronie Violi.
    Taki słodziak z niego 😁
    Był pocałunek 💏💏💏💟❤😍😉
    Cuuuddooowny :* ❤
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    PS. Gratuluję 😀

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne !!!!
    Cudowne!!!
    Boskie !!!
    Za komentarze nie musisz dziękować bo ty na to zasłużyłaś
    a ja powinnam cię całować po stopach za dzisiejszy rozdział !
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Hejka :D
      Och, kochanie, przepraszam, że dopiero teraz!
      Ale mi wybaczysz, prawda?Wiedz, że robię teraz mega słodkie oczy XD

      Rozdział oczywiście wyszedł boooski!
      Jezu, ty naprawdę piszesz tak cudownie, że za każdym razem jak je czytam, to moje serce mówi 'chcę więcej', rozum mówi 'ucz się od niej', a ja sama drę się 'to jest piękne!'

      Jejkuniu, Violka to jeden wielki gamoń!
      ARGH, biedny Leoś :c
      NIECH ONA DO CHOLERY CHOĆ RAZ POSŁUCHA SIĘ SERCA!
      Ale zaraz..przecież mu w końcu się przyznała, że go kocha!
      I za to ja kocham również ciebie <3
      On tak cudownie się za nią wstawił u nauczycielki ^^
      Nareszcie ktoś powiedział jej prawdę! :))
      Przy okazji Leoś okazał się mistrzem riposty :"D
      Wracając do wcześniejszej części rozdziału (xd) to pokochałam Ludmiłe! *-*
      No ktoś musiał po prostu przegadać Castillo do rozsądku :D
      No i mama Leosia :'3
      Ta kobieta jest the best! ^^
      Uwielbiam ją <33
      Jest zajebista prawie tak jak jej syn, hihi XD

      Przy okazji wszystkiego najlepszego z okazji pół roku bloga, które minie dopiero za kilka dni, ale i tak ci życzę już teraz!
      Kochana, to ja pragnę podziękować tobie, za tak cudowne rozdziały (przy okazji ten jest jednym z twoich najpiękniejszych *-*)
      Komentowanie ich to prawdziwa przyjemność ;*
      Cieszę się, że dodałaś szybciej niż to miało być :D
      Walić tę przerwę heh XD
      Czekam na dalsze pierdyliard rozdziałów!
      Kocham <33
      Buziaki :**
      <33

      Usuń
  4. Cudeńo;*
    Leonetta<3
    Czekam na next

    Buziaczki;*
    Tila

    OdpowiedzUsuń
  5. Leonetta nareszcie razem!! *.*
    Czekam na next z niecierpliwością! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział❤
    Masz wielki talent do pisania
    Zakochałam się w tym opowiadaniu😍
    Leon taki kochany💕
    Nie zabraknie mnie pod żadnym rozdziałem;)
    Czekam na next
    Buziaczek😘😘😘
    Diana

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny rozdzial ;) To zakonczenie jest cudowne <3 Klopoty w szkole ich polaczyly ;) Nie masz za co dziekowac ;) Komentuje bo lubie czytac blogi ktore maja ciekawe historie tak jak Twoj ;) Zycze Ci jak najdluzszej weny tworczej ;) Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratulacje roku bloga :)
    Rozdział jak zawsze genialny.
    Zostali wysłani do dyrektora, a tam zostali parą.
    Leonetta w końcu razem.
    Czekam na next.
    Pozdrawiam Patty;*
    Buziaczki:*

    OdpowiedzUsuń

Theme by violette